Pierwszoklasistka Ewa Wierzgoń lubi język francuski i lubi pisać. Lubi Polskie Gimnazjum w Czeskim Cieszynie oraz wszelkie działania podejmowane w ramach karwińskiej Rady Młodzieży oraz Rady Studenckiej. Oprócz tego śpiewa i tańczy w zespole „Błędowianie”.
Nazwisko Wierzgoń kojarzy się na Zaolziu ze śpiewem i muzyką. Jak jest u ciebie ze śpiewaniem?
Lubię śpiewać, więc kiedy uczęszczałam jeszcze do szkoły podstawowej, to chodziłam prywatnie na lekcje śpiewu. Teraz w gimnazjum nie mam już na to czasu. W podstawówce brałam też udział w różnych konkursach śpiewaczych – indywidulanie oraz z naszym chórkiem szkolnym uczestniczyłam z większym lub mniejszym powodzeniem w Festiwalach Piosenki Dziecięcej oraz karwińskim „Talencie”. To, że śpiewam, zawdzięczam głównie nauczycielom karwińskiej podstawówki oraz naszej rodzinie, która – można powiedzieć – jest dosyć muzykalna. Śpiewają wszyscy wujkowie, ciocie, dziadek oraz kuzynki, a kuzyn nawet studiuje muzykę. Jeśli zaś chodzi o chórek, to cieszę się bardzo, że chociaż po podstawówce nasze drogi trochę się rozeszły i każda mamy już swoje własne życie, to nadal śpiewamy razem i jesteśmy zapraszane na różne koncerty. W najbliższy piątek zaśpiewamy np. na koncercie charytatywnym pt. „Dobre serce” w polskiej szkole w Karwinie. Nie mogę też nie wspomnieć, że jako uczennica gimnazjum należę do chóru szkolnego „Collegium Iuvenum” prowadzonego przez Leszka Kalinę.
Oprócz śpiewu dobrze radzisz sobie również w recytacji. Tak przynajmniej można sądzić po ostatnim sukcesie w konkursie „Kresy”.
Podczas listopadowych eliminacji konkursu recytatorskiego „Kresy”, które odbyły się w naszym gimnazjum, udało mi się zakwalifikować na finał do Białegostoku. Pojechałam tam razem z czwartoklasistą Dominikiem Morcinkiem, któremu udało się zdobyć w konkursie główną nagrodę. Bardzo mu tego życzyłam, zwłaszcza że w tym roku zdaje maturę i zgłasza się na aktorstwo, a „Grand Prix” przywiezione z Białegostoku jest kolejnym potwierdzeniem jego talentu. Natomiast dla mnie osobiście tygodniowy pobyt na „Kresach” był wyjątkowym doświadczeniem. Poznałam masę nowych ciekawych ludzi. Mieszkając wspólnie z Rosjankami bardzo słabo mówiącymi po polsku przekonałam się, że w różnych krajach poziom języka polskiego nawet wśród ludzi mających polskie korzenie jest bardzo różny.
Cały artykuł w sobotnim, papierowym wydaniu gazety, w rubryce "Świat młodych".