Wśród unikatów, które ma w swym posiadaniu Książnica Cieszyńska, znajdują się także listy więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych, wysyłane do ich rodzin.
Wśród nich znajdziemy korespondencję więźniów z Cieszyna, Stonawy, Suchej Górnej.
Rafał Cholewa opowiadał o listach obozowych na kolejnym spotkaniu z cyklu „Cymelia i osobliwości”. Przypomniał, że pierwszy niemiecki obóz koncentracyjny został założony już w 1933 roku w Dachau. Służył do internowania osób, które Hitler uważał za wrogów III Rzeszy. Wraz z wybuchem wojny zaczęto tworzyć kolejne obozy. Po zajęciu przez okupanta Śląska Cieszyńskiego do obozów trafiali także Cieszyniacy. Już przed wojną tworzone były listy, na których znajdowali się co wybitniejsi działacze polscy z naszych terenów. Prześladowane były osoby zaangażowane w życie społeczne, polityczne, religijne. Księża wysyłani byli w większości do Dachau, najwięcej inteligencji znalazło się w Mauthausen na terenie Austrii. Więźniowie mogli prowadzić korespondencję, podlegała ona jednak surowemu regulaminowi.
„Jestem zdrów i dobrze mi się powodzi”
Cholewa przedstawił listy kilku więźniów, które znajdują się w zbiorach Książnicy Cieszyńskiej. Nie dowiemy się z nich, jak oni żyli, jak ciężka była praca, którą wykonywali, jak bardzo doskwierał im głód ani jakie nękały ich choroby. O tych rzeczach nie wolno było pisać. Ograniczali się więc do stwierdzeń, że dobrze im się powodzi, pytali o losy rodziny i znajomych, wymieniali się z bliskimi serdecznościami. Korespondencja z rodziną dawała im nadzieję, chroniła przed załamaniem, natomiast dla rodzin więźniów listy były znakiem, że ich krewny żyje.
– Kochana żono! Zawiadamiam cię, że jestem zdrowy i powodzi mi się dobrze – to standardowe, obowiązkowe w Auschwitz sformułowanie znajdziemy m.in. w liście Józefa Styrczowskiego z Cieszyna, pisanym w grudniu 1943 roku. Mężczyzna został aresztowany dlatego, że nie zgłosił władzom radioodbiornika. Ostatecznie los był dla niego łaskawy. Ponieważ był z zawodu ślusarzem, a Niemcom zaczęło brakować rąk do pracy, został zwolniony z obozu i skierowany na prace przymusowe.
Cholewa przedstawił w Książnicy dwa listy Antoniego Ryby ze Stonawy. Pierwszy pisany był po niemiecku z KL Mauthausen-Gusen, drugi, już po polsku, po wyzwoleniu obozu w 1945 roku przez wojska amerykańskie.
Niezłomny stonawianin
Nadsztygar Ryba, urodzony w 1889 roku, inwalida z I wojny światowej, był w okresie międzywojennym wielkim społecznikiem, działał w kilku polskich organizacjach. Aresztowany został w 1940 roku w ramach akcji przeciwko polskiej inteligencji. Żona Ryby zmarła, kiedy przebywał w obozie, list z Gusen, skierowany do dzieci (jego fragment zamieszczamy obok), zaadresowany był do brata Erwina.
Pierwszy list po wyzwoleniu obozu zaczął od słów: „Moje najdroższe i najukochańsze dzieci! Dzięki Bogu, opiece jego Matki Najświętszej i mojego Św. Patrona wyszedłem cało ze szatańskich szponów hitlerowskich katów. Dnia 5 maja o godz. 5 wieczór uwolniły nas oddziały wojsk amerykańskich. Obecnie jestem w ośrodku polskim w Linzu i jestem dzięki Bogu zdrów. Oby was ta wiadomość zastała wszystkich przy najlepszym zdrowiu”.
Ryba, pomimo że wyszedł z obozu z poważnym uszczerbkiem na zdrowiu, po wojnie na nowo zaangażował się w pracę społeczną, był aktywnym działaczem nowo założonego Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. O społecznikostwie myślał zresztą już w pierwszych dniach po wyzwoleniu. We wspomnianym liście prosi rodzinę, by przekazała pozdrowienia jego współpracownikom z Polskiego Domu Katolickiego, Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej i Harcerstwa.
Mieli dwadzieścia parę lat…
W obozie koncentracyjnym dla kobiet w Ravensbrűck więziona była Zyta Guziur, której list do rodziny także znajduje się w zbiorach Książnicy Cieszyńskiej. Była córką przedwojennego wójta Suchej Górnej i siostrą Oswalda Guziura, członka ruchu oporu. Sama też zresztą angażowała się jako łączniczka w Związku Odwetu. Zatrzymana przez gestapo i więziona najpierw w Cieszynie, trafiła do Ravensbrűck w 1941 roku. Miała wówczas 26 lat. Przeżyła obóz, pomimo że poddawana była eksperymentom pseudomedycznym. Po wojnie wyszła za mąż i zamieszkała w okolicach Rybnika.
Pomimo że więźniowie nie mogli opisywać obozowej rzeczywistości, czasem udawało im się przemycić jakieś informacje między wierszami. Ernest Kurus z Chybia, aresztowany w 1940 roku za udział w ruchu oporu i osadzony w Auschwitz, pisał w odpowiedzi na list rodziców: „Mama była trochę chora, musi wyzdrowieć. Ja również chcę być zdrowy, gdyż przed nami dużo, dużo pracy”. Można się tylko domyślać, że zdrowie nie bardzo mu dopisywało i że próbował się poskarżyć na ciężką pracę. I dalej: „Co z gospodarstwem? W domu są świnie, gęsi, kaczki, mam wielki apetyt”. Apetyt, czy głód? Losy 23-latka zakończyły się tragicznie. Wspomniany list był jego ostatnim. W październiku 1941 roku został rozstrzelany w Auschwitz.