W ubiegłą sobotę w Karwinie odbyła się jubileuszowa, dziesiąta edycja festiwalu rockowego Dolański Gróm. Gwiazdą wieczoru był zespół Lady Pank, który jest niekwestionowaną legendą polskiego rocka. Miałam ogromny zaszczyt i przyjemność rozmawiać z wokalistą Januszem Panasewiczem.
Na scenie jak i poza nią emanuje pan uśmiechem i pozytywną energią. Co daje panu w życiu najwięcej siły?
– Najwięcej siły dodaje mi fakt, że przez tyle lat towarzyszy mi muzyka. Nawet kiedy mam gorszy dzień, przypominam sobie, że za parę dni gram koncert i wtedy odzyskuję siłę, która kryje się nie tylko w niej, ale także w spotkaniach z ludźmi.
Nie myliłam się. Tak obstawiałam.
– Oczywiście. Muzyka jest bodźcem, który nakręca całe moje życie.
Jak dowiedział się pan o Dolańskim Grómie, wokół którego oscyluje nasza rozmowa?
– W Czechach gramy bardzo często, więc ludzie nas tutaj znają. Wiele osób pamięta nas z lat 80. Ucieszyłem się z naszego występu na Dolańskim Grómie, ponieważ lubię tutaj przyjeżdżać. Jest sympatycznie, miło, za każdym razem nasze koncerty gromadzą wspaniałą publiczność.
Cały wywiad Marioli Morcinkowej z Januszem Panasewiczem w ostatnim, papierowym wydaniu "Głosu".