poniedziałek, 5 maja 2025
Imieniny: PL: Irydy, Tamary, Waldemara| CZ: Klaudie
Glos Live
/
Nahoru

Nie było dobrych rozwiązań... | 07.11.2021

Danuta Chlup, jej „Blizna” w dwóch wydaniach, polskim i czeskim oraz historyk Józef Szymeczek byli głównymi bohaterami spotkania zorganizowanego w środowy wieczór w ramach Dni Polskich w Ostrawie. Rozmowę o „sprawach trudnych”, bo odgrywających się w czasach okupacji hitlerowskiej, prowadziła reporterka radiowa Kateřina Huberowa.

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Kateřina Huberowa, Danuta Chlup i Józef Szymeczek w ostrawskim centrum PANT. Fot. BEATA SCHÖNWALD

Zanurzyć się w klimat książki, której akcję autorka oparła na prawdziwych wydarzeniach II wojny światowej, pozwoliły słuchaczom fragmenty przeczytane zaraz na początku przez Huberową. Temu, by głębiej „wgryźć” się w temat, służyła natomiast dalsza dyskusja. Jej protagoniści zastanawiali się w niej nad takimi kwestiami, jak – w przypadku autorki – potrzeba sięgania po trudne tematy, czy stosunek historyka do beletrystyki z historycznym tłem. – Dziennikarstwo oparte jest na faktach, a ja miałam potrzebę tworzenia własnych postaci i wydarzeń. Ponieważ wyrastałam w miejscowości, którą od Żywocic dzielił tylko las, gdzie 6 sierpnia 1944 roku strzelano do mężczyzn, a moja babcia straciła wtedy narzeczonego, ta historia w naszym domu była zawsze żywa. Zastanawiałam się, jak wyglądało życie w Żywocicach, zanim to wszystko się wydarzyło – mówiła dziennikarka „Głosu” Danuta Chlup. Oprócz fikcyjnych losów bohaterów zawarła w swej powieści autentyczne wydarzenia, takie jak lipcowa publiczna egzekucja ku przestrodze mieszkańców Suchej Górnej, żywocicki mord dokonany na 36 Polakach i Czechach czy zwykła tajna potańcówka, która odbyła się zaledwie w przeddzień tragedii.

– To, że na naszym terenie znalazł się autor, który potrafi po tylu latach pisać o wojnie w ciekawy sposób i zainteresować współczesne pokolenie, zasługuje na wielki szacunek – podkreśli Józef Szymeczek. Jak zauważył, autor powieści historycznej w odróżnieniu od historyka, który opiera się tylko na źródłach naukowych, faktach i danych statystycznych, potrafi o wiele lepiej wyrazić emocje, jakie towarzyszą takim wydarzeniom, lepiej oddać grozę chwili.

Polskie wydanie „Blizny” w 2017 w Gdańsku oraz obecne świeże wydanie „Jizvy” w praskim wydawnictwie „Vyšehrad” w szczególny sposób skłaniało, by wgłębić się w polsko-czeskie tematy Śląska Cieszyńskiego. Dlatego też w czasie środowego wieczoru nie poprzestano na przybliżeniu historycznej prawdy o żywocickim mordzie i bezpośrednio poprzedzającym ją zamachu AK-owców na cieszyńskich gestapowców w gospodzie u Mokrosza. Szymeczek, zastanawiając się nad losami miejscowych Polaków i Czechów mieszkających w tym czasie na terenie Rzeszy Niemieckiej, cofnął się aż do 1918 roku, kiedy rodziło się państwo czechosłowackie ze swoimi bolączkami, m.in. na tle narodowościowym. – Chociaż w czasie okupacji hitlerowskiej Polacy i Czesi mieli tego samego wroga, to każdy z nich miał swoje własne wyobrażenia o tym, jak ma wyglądać sytuacja po zakończeniu wojny. Okupant był tego świadomy i potrafił to wykorzystywać we własnym interesie, zwłaszcza że była tu jeszcze grupa niezdecydowanych, deklarująca śląską narodowość – zaznaczył Szymeczek. W tym kontekście nie mógł w środę nie zabrzmieć problem podpisania lub niepodpisania Volkslisty oraz wynikających z tego konsekwencji i rodzinnych dramatów. Tych, do których strzelano w Żywocicach, nie mieli jej podpisanej. Ci, którzy to zrobili, przeżywali inne tragedie, związane z powoływaniem często jeszcze nieletnich synów do Wehrmachtu. Nie było dobrych rozwiązań.

Czy dziś mamy prawo te pojedyncze wybory oceniać? To pytanie zadaje sobie w swojej książce autorka „Blizny”-„Jizvy”. Zabrzmiało też ono bardzo wyraźnie na spotkaniu w Ostrawie, na które przyszła m.in. konsul generalna – Izabella Wołłejko-Chwastowicz. – Trzeba powiedzieć jednoznacznie, że niektóre przejawy zła są na pierwszy rzut oka rozpoznawalne i wtedy nie należy szukać argumentów, żeby je w jakikolwiek sposób racjonalizować. Jest jeszcze jednak druga strona tej historii – konkretni ludzie postawionych przed decyzję, która nie zawsze będzie moralnie dobra, bo swoją rolę odgrywa tu strach czy ludzka słabość. Tu trzeba empatii. Zła jednak nigdy nie można relatywizować – przekonywał historyk.

Obecnie wszystko wskazuje na to, że po czesku ukaże się również trzecia powieść Danuty Chlup pt. „Organista z martwej wsi”.



Może Cię zainteresować.