Organizatorzy przyszłorocznego festiwalu muzycznego Colours of Ostrava (19-22 lipca 2017) odkryli pierwsze karty. Jedną z gwiazd będzie amerykańska grupa rockowa Imagine Dragons.
Przyjrzymy się bliżej trzem jaskółkom, które wprawdzie
nie czynią jeszcze wiosny, ale trochę jednak mówią o gustach muzycznych obecnych
szefów programowych festiwalu w Dolnych Witkowicach. Ostatnie dwie edycje były
mocno naszpikowane muzyką elektroniczną oraz pompatycznym neo rockiem. Zobaczymy, jak będzie w tym roku.
IMAGINE DRAGONS (USA)
Do Ostrawy zawita amerykańska formacja grająca indie rocka, czyli popularną ostatnio odmianę rocka, w której można zmieścić prawie wszystkie podgatunki, włącznie z muzyką dyskotekową. Imagine Dragons wpisują się w tę definicję idealnie, bo potrafią zarówno ostro uderzyń w struny, jak też rozczulić do granic wytrzymałości w stylu Justina Biebera. Formacja zadebiutowała albumem „Night Vision”, który zebrał bardzo pochlebne opinie w amerykańskiej prasie muzycznej. W Europie chłopaki aklimatyzują się powoli. Koncert na Coloursach będzie więc idealną okazją do poszerzenia grona odbiorców.
BIRDY (W. Brytania)
Fani filmów z serii „Hunger Games” zacierają ręce z radości, reszta powoli dochodzi do siebie. W programie przyszłorocznych Coloursów pojawi się też Birdy, młoda brytyjska wokalistka nominowana do nagrody Grammy i Brit Awards. Eteryczne śpiewanie wypromowane przez Elfów zadomowiło się na naszej planecie z niebywałą mocą. Bjoerk już dawno przekazała pałeczkę innym, a Birdy jest jedną z najciekawszych piosenkarek młodej generacji.
MODERAT (Niemcy)
Berlińskie trio należy do największych gwiazd współczesnej, niezależnej sceny elektronicznej. Wiadomo, że Niemcy od zawsze potrafili kopać w tyłki na boiskach piłkarskich i potrafią też rozruszać komputery, by śpiewały, jak oni zagwiżdżą. Wystarczy wspomnieć kultowy zespół Kraftwerk. Przyszłoroczny koncert Moderat w ramach Coloursów będzie zarazem jedynym występem tej grupy w Republice Czeskiej. Jeśli wierzyć doniesieniom organizatorów, po Coloursach trio zamierza bardzo długo leniuchować i następną płytę nagrać dopiero za trzy lata