Karolina Gruszka wspomni w Cieszynie Davida Lyncha | 03.04.2025
Projekcja filmu „Inland Empire” i spotkanie z grającą w nim
Karoliną Gruszką będzie jednym z pokazów specjalnych tegorocznego Kina na
Granicy. Festiwal odbędzie po obu stronach Cieszyna w terminie od 30 kwietnia
do 4 maja. „Głos” jest jednym z partnerów medialnych wydarzenia.
Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Karolina Gruszka. Fot. mat. prasowe
Zmarły w styczniu David Lynch, światowej sławy twórca między
innymi „Blue Velvet”, „Głowy do wycierania”, „Człowieka słonia”, „Dzikości
serca” i „Miasteczka Twin Peaks”, często
odwiedzał Polskę. Pracował też z twórcami z naszego kraju.
– Polubił Polskę z wzajemnością. We współpracy z polskimi
artystami nakręcił w 2006 roku enigmatyczny „Inland Empire”, swój ostatni, jak
miało się okazać, film fabularny – mówi Łukasz Maciejewski, polski dyrektor
programowy Kina na Granicy. – W Cieszynie będziemy wspominali Davida Lyncha i
jego znaczenie dla światowego kina, a o współpracy z reżyserem opowie grająca w
„Inland” znaczącą rolę Zagubionej Dziewczyny Karolina Gruszka, którą można było
oglądać także w eksperymentalnym projekcie Lyncha „More Things That Happen”.
David Lynch. Fot. ARC
David Lynch był ważnym punktem odniesienia dla polskich
ludzi kina i filmoznawców. – W mojej recenzji z „Inland Empire” pisałem: Trzygodzinna
odyseja Davida Lyncha nie bacząc na faktografię zdarzeń kreuje prywatną
topografię snu. Można potraktować ten film jako nieujarzmiony wizyjny strumień
świadomości, nieobliczalny wideo-art dworujący sobie z niemal wszystkich
przyzwyczajeń widza kinowego, ale równocześnie Lynch odważnie te
przyzwyczajenia reinterpretuje; podejmuje walkę z kinem linearnym,
dopowiedzianym i jednorodnym. Gdyby przy tym był grafomanem, jego najnowszy
film należałoby uznać za ambitną katastrofę, poronione dziecko chorej
wyobraźni. Tymczasem w „Inland Empire” jest wielka siła, są pytania, których
nikt w kinie od dawna nie zadaje. Ze strachu, albo z artystycznej bezradności.
Pytania o granice ludzkiej jaźni, deprymującą siłę genetycznych repryz, które
wykwitają w kolejnych pokoleniach. Pytanie o życie, które jest snem. I o
koszmarny sen nazywamy życiem – wspomina Łukasz Maciejewski.