niedziela, 12 października 2025
Imieniny: PL: Krystyny, Maksa, Serafiny| CZ: Marcel
Glos Live
/
Nahoru

Michał Rusinek w Karwinie. Bardzo dobre spotkanie  | 23.09.2025

Michał Rusinek, literaturoznawca, tłumacz, pisarz, a przede wszystkim wieloletni sekretarz Wisławy Szymborskiej, słynnej polskiej noblistki, gościł w poniedziałek 22 września w Bibliotece Regionalnej w Karwinie. Ze swadą opowiadał o współpracy z Wisławą Szymborską przytaczając wiele anegdot, ale też – w omawianiu swojej twórczości i spojrzeniu na literaturę – zwracał uwagę na ważne tematy.

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 30 s
Michał Rusinek dzielił się swoimi wspomnieniami z czasu współpracy z noblistką. Fot. Łukasz Klimaniec

Michał Rusinek po raz pierwszy gościł na Zaolziu. Zanim spotkał się z liczną publicznością w Libreria Caffé w Bibliotece Regionalnej odwiedził Polskie Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Czeskim Cieszynie.

– To było bardzo ciekawe spotkanie z młodzieżą. Widać, że oni znakomicie posługują się językiem polskim, choć żyją w dwóch językach. To bardzo ciekawe zjawisko – powiedział w rozmowie z „Głosem”. – Często odwiedzam różne polskie szkoły za granicą, ale są to najczęściej szkoły z dziećmi, które tak naprawdę uczą się polskiego, jako drugiego języka, bo żyją w innym kraju. Tymczasem w gimnazjum w Czeskim Cieszynie mogłem mówić do uczniów tak, jak mówię do swoich studentów. To było dla mnie ciekawe doświadczenie – dodał.
 
GALERIE Michał Rusinek w Karwinie
 
Popołudniowe spotkanie z Michałem Rusinkiem w Bibliotece Regionalnej w Karwinie przyciągnęło wielu uczestników. Prowadzący je Michał Przywara z Centrum Polskiego Kongresu Polaków w RC poruszał w trakcie rozmowy kwestię współpracy Michała Rusinka z Wisławą Szymborską, o czym gość chętnie mówił. Dzielił się swoimi wspomnieniami z czasu współpracy z noblistką przybliżając jej postać publiczności. Wyjaśnił m.in. w jaki sposób został jej sekretarzem, a także przytoczył ciekawostki i anegdoty związane z pracą w tej roli jak np. zaopatrzenie Szymborskiej w telefon komórkowy.

Sporo miejsca poświęcił jej twórczości. - Szymborska uważała, ze limeryki powinny być figlarne, ale nigdy nie powinny być wulgarne – podkreślił. I przytoczył taki: „Jawnogrzesznica z wioski Kłaj/w swoim zawodzie była naj/Ale to zależało/czy jej się chciało, czy nie chciało/taki już miała obyczaj”.

Przypomniał, że tuż po tym napisały do niej… władze gminy Kłaj informując, że nie ma u nich jawnogrzesznic i zwróciły się z prośbą o podkreślenie w kolejnych utworach walorów gminy. – Ten przykład pokazuje polskie oczekiwania względem literatury. Uważamy, że literatura, zwłaszcza polska literatura, ma dwa cele: pokrzepiać serca, albo opierać piękno przyrody ojczystej. A taki limeryk ani nie pokrzepiał, ani nie opiewał – stwierdził.

Prowadzący spotkanie Michał Przywara zagadnął Michała Rusinka o relacje noblistki z Kornelem Filipowiczem, a także o… kulinarne „zdolności” Wisławy Szymborskiej.

– Zawsze mówiła, że talenty w jej rodzinie były rozłożone. Ona umiała pisać wiersze, natomiast jej siostra gotować. Pani Wisława raczej zamawiała z restauracji różne rzeczy. Zachłysnęła się tym, że można zamówić coś na telefon, na przykład pizzę. I jak przychodzili goście to najpierw sprawdzała, czy są jacyś wegetarianie. Jak byli to wzdychała i zamawiała dwie pizze: jedną „normalną”, drugą „nienormalną”. Potem wchodziła z nimi do salonu, a zdzwione miny gości były warte wszystkich pieniędzy. Następnie przynosiła nożyczki krawieckie i odcinała górę opakowania, bo zawsze był kłopot  z tym wieczkiem. I nie miała żadnego problemu, że to jest nieeleganckie – wyznał Rusinek.

W części poświęconej swojej twórczości opowiedział m.in. o książce „Bibuła w tapczanie. O Solidarności dla dzieci”. – „Bibułę”, czyli gazety podziemia, jaką miał mój ojciec, chował ją do tapczanu. Ale rodzice chowali tam także cukier i mąkę. Myślę sobie, że w razie rewizji oficer prowadzący przeszukanie pękłby ze śmiechu, gdyby to znalazł  – przyznał.

Odnosząc się do swojej twórczości dedykowanej dzieciom powiedział, że dzieci potrafią lepiej bawić się słowami o wiele lepiej, niż dorośli, bo nie widzą różnicy między słowem, a rzeczą. – Tak samo bawią się słowem, jak rzeczą. Mam takie głębokie przeświadczenie – jak mawiają politycy – że, jeżeli będziemy mieli większą świadomość języka, to będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że damy się zmanipulować i będziemy mądrzej głosować w wyborach. Czego sobie i państwu życzę – stwierdził.

Spotkanie z Michałem Rusinkiem w Bibliotece Regionalnej w Karwinie było możliwe dzięki dofinansowaniu ze środków Kancelarii Senatu RP za pośrednictwem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego. 
Do tematu wrócimy w papierowym wydaniu „Głosu”.



Może Cię zainteresować.