Teatr założyli po to, żeby się spotykać i bawić. W zespole mają cztery pary małżeńskie. Ich pierwsza sztuka zdobyła na Zaolziu ogromną popularność i uznanie. „Teatrzyk Bez Kurtyny” został laureatem plebiscytu „Tacy Jesteśmy” i otrzymał nagrodę kapituły Rady Kongresu Polaków w RC.
Działający od 2018 roku przy MK PZKO w Karwinie-Frysztacie „Teatrzyk Bez Kurtyny” został nominowany do plebiscytu „Tacy Jesteśmy” za wystawienie przedstawienia „Kopciuszek. Sorry jako”, a także za promocję amatorskiego ruchu teatralnego na Zaolziu. Po sobotniej gali w Teatrze Cieszyńskim rozmawialiśmy z Bogdaną Najder, kierowniczką artystyczną, autorką scenariuszy, reżyserką i aktorką „Teatrzyku Bez Kurtyny”.
Dlaczego założyli Państwo teatr?
- Dlaczego? Żeby się spotykać i bawić.
Są lepsze sposoby na zabawę, niż uczenie się tekstów na pamięć…`
- Gdyby był pan na naszych próbach, to przekonałby się, że to wspaniała zabawa. Nie tylko na scenie przed publicznością, ale same próby są bardzo wesołe. Pośmiejemy się sami z siebie i jest naprawdę bardzo fajnie. Każdy etap tworzenia spektaklu jest zabawny, twórczy i bardzo ciekawy. I właśnie to nas pasjonuje.
Czy założenie teatru to realizacja własnych marzeń?
- Nie, bo ja tego w ogóle nie planowałam! To był przypadek. Poproszono mnie o to, bym napisała jakiś scenariusz dla teatrzyku w Karwinie. I spróbowałam. Wtedy okazało się, że to wszystkim bardzo się spodobało – nie tylko naszym aktorom, ale przede wszystkim publiczności. Nie planowałam tego, ale bardzo mnie to uszczęśliwia.
Skąd nazwa „Teatrzyk Bez Kurtyny”?
- Dlatego, że faktycznie nie posiadamy materialnej kurtyny. Ale mamy kulisy i zbudowaliśmy sobie nawet własne podium. Występujemy na całym Zaolziu, a poszczególne świetlice czy domy PZKO są zwykle malutkie i chcąc wystąpić musimy podstawić scenę. Dlatego zbudowaliśmy takie mobilne podium.
Więcej we wtorkowym papierowym wydaniu gazety.