czwartek, 2 maja 2024
Imieniny: PL: Longiny, Toli, Zygmunta| CZ: Zikmund
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Beaty Schönwald: Jesteśmy Polakami, ale polski nam nie po drodze? | 28.04.2023

Gwara cieszyńska jest jednym z zasadniczych czynników, które określają tożsamość nas, Polaków mieszkających w kraju nad Olzą, bardziej może na jej lewym brzegu niż prawym. Odcinając się jednak od języka polskiego, jako społeczeństwo zaolziańskie, ulegamy degradacji. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. canva.com

Gwara cieszyńska jest jednym z zasadniczych czynników, które określają tożsamość nas, Polaków mieszkających w kraju nad Olzą, bardziej może na jej lewym brzegu niż prawym. W znajomości gwary i ogólnie tego wszystkiego, co pod pojęciem folklor cieszyński można rozumieć, brylują więc w rozmaitych konkursach uczniowie polskich szkół na Zaolziu, pielęgnują jego tradycje zespoły regionalne działające na tym terenie. Gwara, przekazywana przez stulecia z dziada pradziada jest naszym skarbem. Ale nie jedynym. Dlatego trzeba wiedzieć, w jakich sytuacjach używanie gwary jest pożądane i uzasadnione, a w jakich można je uznać za wręcz niestosowne.

Za przykład owej niestosowności uważam sytuację, jaka miała miejsce niedawno w jednej z gmin na Zaolziu. Nie będę podawać w której, bo nie o to chodzi, żeby kogoś „piętnować”, ale żeby przedstawić problem, który staje się coraz bardziej powszechny.

Otóż pewna gmina wydała gazetkę jubileuszową z ankietą, w której wypowiada się kilka lokalnych osobistości narodowości czeskiej, słowackiej i polskiej. Przedstawiciele dwóch pierwszych robią to w swoich językach narodowych, natomiast Polacy – „po naszymu”. Osoba, która zwróciła mi na to uwagę, była zbulwersowana. Podzielam jej oburzenie, tym bardziej że jednymi z wypowiadających się w ankiecie postaci są dyrektorzy szkół czeskiej i polskiej. Niestety, językiem literackim posługuje się tylko jeden z nich.

Uważam, że przytoczony przeze mnie obrazek jest żałosnym świadectwem tego, kim naprawdę jesteśmy lub na kogo staramy się kreować. Jest dowodem na to, że społeczeństwo zaolziańskie, odcinając się od języka Mickiewicza, Miłosza i Szymborskiej, ulega degradacji, cofając się do okresu kształtowania się świadomości narodowej na tych terenach. Do czeskiej większości wysyła zaś jasny sygnał, że chociaż dalej obstaje przy dwujęzyczności, polskich szkołach i polskich napisach, języka polskiego rzadko używa i prawdopodobnie nawet nie jest mu potrzebny. Ponura to diagnoza. 

Dlatego… Smutno mi, Boże.  
 



Może Cię zainteresować.