Zdaniem Słowiaczka: To mogła być pomyłka | 16.09.2025
Mam wrażenie, że nasz świat przypomina ogromną
piaskownicę. W tej ograniczonej przestrzeni ludzie tworzą domy z piasku. Czasami
ktoś ma ambitniejszy plan: buduje zamek, twierdzę, coś, co ma przetrwać dłużej
niż kilka wakacyjnych dni.
Ten tekst przeczytasz za 4 min. 45 s
Nasze życie jest kruche i ulotne, niczym piasek... Fot. Pixabay
Kiedy już wydaje się, że udało się stworzyć bezpieczne
warunki do życia, na horyzoncie pojawia się walec. Zwyczajny walec – maszyna do
utwardzania dróg. Posuwa się powoli, a nam, mieszkańcom piaskownicy, zdaje się,
że nigdy nie zbliży się na tyle, by był w stanie zniszczyć nasze konstrukcje.
***
Życie toczy się dalej. Powstają nowe dzielnice, ludzie
martwią się o pracę, brak pieniędzy zmusza do migracji. Radość miesza się ze
smutkiem, zwykłe troski z pośpiechem i marzeniami. Dni, lata, dekady mijają, a
rutyna usypia czujność.
Aż w
końcu walec przekracza granicę miasta. Bez ostrzeżenia wjeżdża w nasze domy,
niszczy wszystko na swojej drodze. Piasek zmienia barwę – miesza się z
czerwienią krwi i cierpkością łez. Miasto jest całkowicie inne, choć przestrzeń
pozostaje ta sama.
Kto
ocalał, zaczyna budować nowe domy z piasku.
***
Historia świata to nieustanna sinusoida wzlotów i
upadków. Osiem miliardów ziaren piasku wpada w tryby potężnych maszyn, które co
chwila układają porządek od nowa. Człowiek zdaje się przeszkadzać w budowaniu
„idealnego systemu”. Najbardziej przygnębiające jest to, że mimo ogromnej
wiedzy wciąż nie potrafimy uczyć się na własnych błędach. Z nadzieją idziemy do
wyborów, powierzamy władzę tym, którzy mają być odpowiedzialni. A potem okazuje
się, że rzeczywistość bywa zupełnie inna. Zamiast wzmacniać naszą odporność na
zagrożenia, stajemy się bezbronni – nadzy wobec wrogich zamiarów sąsiadów,
którzy sami zostali oszukani.
***
Skłóceni, głodni, w desperacji zaciskamy pięści. Przez
lata wpajana nienawiść w końcu przynosi śmiertelne żniwo. Ziarenka piasku toczą
się ku zatraceniu. Gdy pojawia się nadzieja na zakończenie konfliktu, ktoś z
premedytacją odwraca klepsydrę i wszystko zaczyna się od nowa.
– No
weź, ej, to żart? – mówi decydent po jednej stronie piaskownicy.
– Nie,
wyluzuj, zobacz, jaka piękna wojna! – odpowiada ten po drugiej stronie.
– Nie
wygłupiaj się, oddaj mi ten kawałek świata na górze.
– Dobrze,
ale w zamian podrzuć mi kilka wysp.
– Nie
ma sprawy. Przesuń się, muszę coś sprawdzić.
– Nie
martw się, w razie czego powiem, że to mogła być pomyłka – śmieje się ten drugi.
***
Śmiać się tu można tylko z ludzkiej głupoty – z tych,
którzy świadomie robią z siebie błaznów. Ktoś powiedział, że głupota ludzka nie
zna granic. I rzeczywiście: dziś jej geografia rozciąga się od Waszyngtonu,
przez Moskwę, po Jerozolimę. Można drwić, można tworzyć kolejne świeszne rolki
generowane przez AI, ale konsekwencje są zawsze tragiczne. Na końcu pojawia się
śmierć.Uwiera mnie świadomość bezsilności. Każdy wysiłek
przerwania walk zostaje zduszony w zarodku w imię tzw. „wyższych celów”. Jeżeli
więc człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z tą kwestią, to może wspomniana
wcześniej sztuczna inteligencja ma receptę na pokój?
***
Marek Słowiaczek pyta: Jak zakończyć wojny na świecie?
Sztuczna Inteligencja odpowiada: To pytanie złożone, bo
wojny mają wiele źródeł: polityczne ambicje, nierówności, lęk, walkę o zasoby,
poczucie krzywdy, czasem zwykłe błędy w komunikacji. Istnieją jednak kierunki,
które realnie mogą zmniejszyć ryzyko konfliktów:
* Budowanie kultury dialogu i zaufania – zarówno między państwami, jak i w społeczeństwach.
* Wzmacnianie edukacji – szczególnie uczenia
empatii, krytycznego myślenia i poznawania innych kultur.
* Zmniejszanie nierówności społecznych i ekonomicznych – tam, gdzie przepaście są największe, rodzą się największe napięcia.
* Ochrona praw człowieka i praworządności – kraje, które szanują podstawowe prawa, rzadziej sięgają po agresję.
* Świadome społeczeństwo obywatelskie – presja opinii publicznej i ruchów pokojowych może zatrzymać decyzje
o przemocy.
* Rozbrajanie i kontrola zbrojeń – im mniej broni, tym mniejsze pokusy jej użycia.
A przede wszystkim – pokój zaczyna się od małych
rzeczy: od sposobu, w jaki słuchamy innych, jak rozwiązujemy spory w pracy,
w rodzinie, w społeczności. Im więcej osób wybiera współpracę zamiast przemocy,
tym większa szansa, że zmieni się także obraz świata.
***
Hm… W sumie to nic trudnego. Przecież w ten sposób
postępujemy na co dzień. Prawda? Jedyny problem polega na tym, że do wspólnych
działań trzeba przekonać wszystkich mieszkańców tej ogromnej piaskownicy.Bez względu na wynik… Warto spróbować.