„Trzeba jasno mówić, że wilk to nie jest straszna bestia” | 08.04.2025
Odstrzał wilków przynosi więcej negatywnych niż pozytywnych
skutków. Dowodzą tego wszystkie badania naukowe – powiedziała dr hab. Sabina
Pierużek-Nowak, prof. UW. Na przykład gdy para rodzicielska zostaje zabita –
młode osobniki, pozostawione bez opieki, zaczynają polować na zwierzęta
gospodarskie.
Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Wilk nie jest gatunkiem chronionym w wielu krajach europejskich. Fot. ARC
Na początku marca Komisja Europejska, zgodnie z wcześniejszą
zapowiedzią, zaproponowała złagodzenie ochrony wilka w Europie. W załącznikach
dyrektywy siedliskowej jego status zmieni się ze „ściśle chronionego” na
„chroniony”. Zmiana ta pozwoliłaby krajom unijnym na odstrzał wilków, choć
nadal będą musiały brać pod uwagę wielkość ich populacji. Propozycję KE będą
musiały zaakceptować jeszcze Parlament Europejski oraz Rada Unii Europejskiej,
w której skład wchodzą przedstawiciele rządów państw członkowskich UE. O
nieudzielanie wsparcia dla działań Komisji Europejskiej prowadzących do
obniżenia statusu ochrony wilka zawnioskowali do polskiego rządu eksperci z
Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
W międzyczasie decyzję o powrocie do polowań na wilki
podjęto w Hiszpanii, gdy tamtejszy parlament usunął wilka z listy gatunków
chronionych, dopuszczając (po trwającym trzy i pół roku zakazie) odstrzały tych
zwierząt na północ od rzeki Duero. – Akurat wilki żyjące w Hiszpanii, na północ
od rzeki Duero, nigdy nie były w załączniku IV dyrektywy, lecz w V. Kilka ostatnich lat nie prowadzono ich
odstrzałów, teraz do nich powrócono. Jestem przekonana, że w wielu krajach
unijnych, szczególnie w Niemczech i Austrii, których europosłowie intensywnie
zabiegali o te zmiany w dyrektywie siedliskowej, gdy tylko wilki formalnie
zostaną przeniesione z załącznika IV do V, czyli ich status w tych krajach
zmieni się ze „ściśle chronionego” na „chroniony”, to rozpoczną się polowania –
powiedziała PAP biolożka dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, prof. UW, która od 30
lat prowadzi badania nad wilkami.
Przypomniała, że w Unii Europejskiej są kraje, w których
wilk nie jest gatunkiem chronionym i w których od lat jest prowadzony jego
odstrzał. – To m.in. wszystkie kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia, ale
także Słowacja. Tam co roku zabijanych jest po kilkaset wilków, natomiast w
Litwie - kilkadziesiąt. Według tych krajów jest to odpowiednie zarządzanie
populacją tych zwierząt, ale wszystkie badania naukowe jasno pokazują, że
odstrzały przynoszą więcej skutków negatywnych niż pozytywnych – podkreśliła.
Po pierwsze, polowania na wilki (szczególnie na te dorosłe,
tworzące parę rodzicielską w danej grupie) prowadzą do obniżania się średniej
wieku danej populacji, zaburzenia jej struktury socjalnej i terytorialnej oraz
wczesnej dyspersji (czyli odchodzenia z grupy) bardzo młodych osobników. To z
kolei powoduje, że w grupie brakuje osobników dojrzałych, doświadczonych. – A
to właśnie ci najstarsi są nośnikami i przekaźnikami wiedzy o środowisku – o
tym, gdzie szukać pokarmu w obrębie terytorium, jak polować na żyjące na danym
terenie zwierzęta, jakich używać miejsc i technik łowieckich, jak bronić swoich
terytoriów przed intruzami i sąsiednimi grupami. Gdy ich brakuje, młode wilki
są pozostawione same sobie – tłumaczyła Sabina Pierużek-Nowak.
Wilk to nasz rodzimy gatunek, przez tysiące lat bytował w lasach na obecnym terytorium Polski -
dr hab. Sabina Pierużek-Nowak
W wyniku polowań ograniczane są też usługi ekosystemowe,
jakich dostarczają wilki. – Wilki pełnią ważną rolę ekologiczną, co oznacza, że
ten gatunek wpływa na zdrowe funkcjonowanie całego ekosystemu. Polując na
dzikie zwierzęta kopytne, wilki obniżają liczebność ich populacji, co z kolei
wpływa m.in. na ochronę lasu przed nadmiernym zgryzaniem pni młodych drzew
przez jeleniowate albo na ochronę pól uprawnych, na których ci roślinożercy
żerują – tłumaczyła naukowczyni.
– Wilk to nasz rodzimy gatunek, przez tysiące lat bytował w
lasach na obecnym terytorium Polski. Z części obszaru kraju zniknął w latach
70. XX w. po dwudziestoletnim okresie tępienia, a potem był mocno ograniczany
liczebnie na skutek nadmiernych odstrzałów. Nie rozumiem, dlaczego ludzie są
tak zaskoczeni i niechętni, gdy spotkają tego drapieżnika, a o niedźwiedziach
wypowiadają się z dużą sympatią – powiedziała.
Naukowczyni przypomniała, że wilki postrzegają otaczający
świat węchem i słuchem, a nie wzrokiem, który u nich jest słaby w porównaniu do
człowieka. – Z odległości 100, a nawet 50 metrów wilki nas w ogóle nie
rozpoznają, chyba że nas wyczują nosami, ale tylko wówczas, gdy wiatr wieje od
nas w ich stronę. Zatem jeśli wilk patrzy w naszą stronę i natychmiast nie
ucieka, to nie jest objaw zuchwałości czy wręcz agresji, lecz
krótkowzroczności. Podobny problem mają psy. Wystarczy wówczas zamachać szeroko
rękami i ostro krzyknąć, a wilk rozpozna, że ma do czynienia z człowiekiem i
odejdzie – dodała.
– Trzeba jasno mówić, że wilk to nie jest straszna bestia,
ale naturalny i ważny element naszej przyrody. Wilki dostarczają też wielu
usług ekosystemowych naszej gospodarce, chociażby obniżając zagęszczenia
dzikich zwierząt kopytnych w lasach i na polach, co zmniejsza szkody w
gospodarce leśnej i rolnictwie. Oczywiście, że są też zagrożeniem dla zwierząt
gospodarskich, ale istnieją skuteczne metody, aby to zagrożenie minimalizować,
i w tym państwo powinno wspierać hodowców, korzystając m.in. z dostępnych środków
unijnych – podsumowała naukowczyni.