Z futbolem bez ikry nie można myśleć o sukcesie. Piłkarze Karwiny w niedzielnym meczu Fortuna Ligi przegrali na własnym stadionie ze Slováckiem 0:2. To drugi z rzędu przegrany pojedynek przed własną publicznością.
Na pierwszoligowe stadiony mogą już wchodzić w ograniczonej liczbie kibice, dla Karwiny ten fakt jak widać niewiele jednak znaczy. W Raju podopieczni trenera Jozefa Webera grają ostatnio kiepsko, o czym przekonali dobitnie w niedzielnym popołudniowym starciu ze Slováckiem.
Goście wyszli na prowadzenie w 11. minucie z karnego, na 0:2 poprawił w końcówce spotkania Petržela. Gospodarze wypracowali sobie niewiele dogodnych okazji strzeleckich, grając chaotycznie i bez pomyślunku zarówno w defensywie, jak też ofensywie. Piłka albo wyprzedzała karwiniaków zawsze o kilka kroków albo wędrowała nie w tym kierunku, w jakim zamierzali twórcy.