Piłkarze Karwiny w kiepskim spektaklu zremisowali w niedzielne popołudnie na Miejskim Stadionie w Raju z Brnem 1:1. Pierwszoligowego futbolu było jak na lekarstwo.
Są takie mecze w czeskiej najwyższej klasie piłkarskiej, o których dla higieny duchowej warto jak najszybciej zapomnieć. Niedzielna przepychanka Karwiny z Brnem trafiła do tej kategorii z powodu niestrawnej pierwszej połowy i jeszcze ciut gorszej drugiej odsłony.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 11. minucie po błędzie brneńskiej defensywy i przytomnym strzale Tavaresa, Na 1:1 wyrównał głową w 66. minucie Pernica.
W drugiej połowie więcej z gry mieli goście, którzy z kontrataków nękali źle zorganizowaną karwińską linię pomocy. W kadrze Juraja Jarábka na pochwały zasłużył tylko brazylijski defensywny pomocnik Jean Mangabeira, który często ratował zespół z opresji w ostatniej chwili z pozycji... stopera.