Paulo Sousa – od środy już były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski i Václav Varad’a – trener hokejowego klubu HC Stalownicy Trzyniec znaleźli się w tym tygodniu na pierwszych stronach gazet nie bez powodu.
Portugalczyk jeszcze przed marcowymi barażami do piłkarskich mistrzostw świata w Katarze wyraził chęć rozwiązania kontraktu z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, by móc czmychnąć do Brazylii za klubowym splendorem. Wczoraj prezes PZPN Cezary Kulesza zgodnie z oczekiwaniami spakował mu walizki. Szkoleniowiec Stalowników pomimo płatnego, siedmioletniego kontraktu z Trzyńcem po zakończeniu ekstraligowego sezonu zamierza zmienić barwy klubowe, niewykluczone, że z awansem na fotel trenera reprezentacji. Takie, zaskakujące dla wszystkich karty, odkryli obaj trenerzy w trakcie świąt Bożego Narodzenia. Włodarze PZPN i hokejowego Trzyńca nie taki prezent życzyli sobie pod choinkę.
W poczynaniach obu panów widać jednak diametralne różnice. Varad’a zamierza przedyskutować całą sprawę z szefami klubu na spokojnie, nie ucieka z pola bitwy, jak Sousa przed Rosjanami w barażach. Portugalczyk wykazał się elementarnym brakiem szacunku nie tylko do swoich podopiecznych, ale też kibiców i włodarzy PZPN. Potraktował polski futbol przedmiotowo, wiedząc, że nikt za nim nie będzie płakał, bo też wyniki uzyskane za jego kadencji robią wrażenie tylko na masochistach. Owszem, próbował wszczepić piłkarzom portugalską, a nie polską myśl szkoleniową, sęk w tym, że oprócz Lewandowskiego i może sporadycznie Zielińskiego reszta chłopaków w drużynie topornie wkuwała nowe nawyki.
W myśl karmicznej zasady „zbierzesz to, co posiałeś, wyjmiesz to, co włożyłeś”, cyniczna akcja Sousy jest po części pokłosiem innej historii, również w roli głównej z selekcjonerem reprezentacji Polski. Jerzy Brzęczek też przestał być przecież trenerem kadry bezpośrednio przed najważniejszą częścią sezonu, w jego przypadku mistrzostwami Europy. Został zwolniony w dziwnych okolicznościach przez ówczesnego prezesa związku Zbigniewa Bońka. Inna sprawa, że Sousa zwolnił z odpowiedzialności samego siebie, stawiając związek w zasadzie przed faktem dokonanym. Nowy szef PZPN Cezary Kulesza nie miał innego wyboru, jak rozwiązać kontrakt z Sousą. Żaden prezes przy zdrowych zmysłach nie będzie przecież trzymał na siłę trenera, któremu nie zależy na reprezentacji.
„Dobry początek nowego selekcjonera będzie mile widziany” – mówił Boniek w pierwszych dniach pracy Paulo Sousy. Szkoda, że nie doczekaliśmy się dobrego końca, bo za taki nie uważam obecną sytuację. Ktokolwiek przejmie teraz stery kadry na kluczowe mecze barażowe, znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji. Kolejka znanych nazwisk już się zresztą sformowała.
bittmar@glos.live