niedziela, 5 maja 2024
Imieniny: PL: Irydy, Tamary, Waldemara| CZ: Klaudie
Glos Live
/
Nahoru

Sylwester Bednarek dla "GL": 234 jest do zdobycia | 01.07.2017

Zanim w mityngu Złote Kolce w Ostrawie-Witkowicach doszło na oklaski dla żegnającego się z karierą ośmiokrotnego mistrza olimpijskiego, jamajskiego sprintera Usaina Bolta, kibiców w upale jeszcze mocniej rozgrzał skoczek Sylwester Bednarek.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
Sylwester Bednarek w towarzystwie młodych fanek. Fot. JANUSZ BITTMAR

Najlepszy polski skoczek wzwyż wyrównał w Ostrawie rekord życiowy, Bednarkowi zabrakło zaś zaledwie 2 cm do pobicia rekordu mityngu. Halowy mistrz Europy z Belgradu 2017 w rozmowie z „Głosem Ludu” promieniował optymizmem.

Przed konkursem narzekałeś na ból pleców, pomimo tego udało ci się skoczyć 232 cm. Powoli chyba stajesz się niezniszczalny…

Chciałbym być niezniszczalny, zwłaszcza po tym, co przeżyłem w swojej karierze. Były wzloty i upadki, przewlekła kontuzja kolana, która o mało nie przekreśliła mojej kariery. Na szczęście wróciłem i co najważniejsze, w ostatnich miesiącach skaczę przewidywalnie. Ból pleców, o którym wspominałeś, trochę mnie limitował podczas ostatniego treningu. Nastawiłem się więc na taryfę ulgową, żeby nie nadwyrężać mięśni. W siłowni nie podnosiłem maksymalnych ciężarów, ale tylko leciutkie sztangi. Zrezygnowałem też ze skoków i nienaturalnych skrętów ciała. Widocznie był to dobry pomysł, bo wracam z Ostrawy z fajnym wynikiem i zwycięstwem w kieszeni. Zabrakło niewiele, a zaliczyłbym poprzeczkę na 2,34 m. Powoli ta wysokość jest do zdobycia. Od poniedziałku zaczynam spokojne treningi w Spale. Chciałbym jak najlepiej przygotować się do sierpniowych mistrzostw świata w Londynie.

Minimum zapewniające przepustkę do Londynu już zdobyłeś. Czy to dodatkowa ulga dla ciebie?

Lepiej się czuję mając pewność, że nie muszę do końca walczyć o minimum olimpijskie. I z całego serca życzę to wszystkim pozostałym skoczkom. Gdyby to ode mnie zależało, obniżyłbym granicę awansu do mistrzostw świata. To ma być święto lekkiej atletyki, a nie nerwówka do końca.

Stawiasz sobie konkretne cele w Londynie?

Chciałbym powalczyć o medal, ale zdaję sobie sprawę z tego, że takich marzycieli będzie w Londynie więcej. Zmotywowała mnie świadomość, że stać mnie na dobre, równe skoki, o czym przekonałem się zresztą chwilę temu u was w Ostrawie. 2 metry 34 centymetry wcale nie są takie straszne, wszystkie moje skoki otarły się o tę wysokość, jestem optymistą. Forma rośnie i miejmy nadzieję, że w mistrzostwach świata osiągnie szczyt. W Spale zamierzam wrócić do klasycznych treningów, co powinno procentować.

Kulomiot Michał Haratyk (drugi w konkursie pchnięcia kulą – przyp. autora) zdradził mi, że podczas zawodów walczył nie tylko z rywalami, ale też z tropikalnym upałem. Wiadomo, mocno zbudowani mężczyźni cierpią w upale znacznie więcej od szczupłych skoczków wzwyż. Widzę jednak, że tobie parne powietrze też dało się we znaki…

Pogoda rzeczywiście spłatała nam figla. Ja też wolę temperatury trochę niższe i współczuję Michałowi, bo to kawał chłopa i musiał cierpieć strasznie. Miałem ciężką przeprawę już na rozgrzewce, a w zawodach sam widziałeś, po prostu lało się ze mnie.

Sporo osób po poważnej kontuzji kolana zamienia się w amatorskich meteorologów. Twierdzą, że jak strzela im w kolanie, to następnego dnia będzie lało. Potwierdzasz te słowa?

Odczuwam na sobie każdą zmianę pogody. Chcesz wiedzieć, jak będzie w weekend? Będzie padał deszcz, mówią to moje kolana.

Rozmawiał: JANUSZ BITTMAR

 



Może Cię zainteresować.