Dookoła Jeziora Żywieckiego. Półmaraton pięknych wrażeń | 24.03.2025
Żywiec – malownicza miejscowość, do której z Cieszyna można
dotrzeć samochodem w kilkadziesiąt minut. Uroczy rynek, piękne krajobrazy,
nowoczesna architektura, a przede wszystkim Jezioro Żywieckie – turystyczna
perełka, która przyciąga żeglarzy, spacerowiczów i miłośników aktywnego
wypoczynku. Jednak nie wszyscy wiedzą, że to właśnie tu od lat odbywa się
Półmaraton dookoła Jeziora Żywieckiego.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Feeria barw i emocji na mecie w Żywcu. Fot. ARC organizatorów
W niedzielę, 23 marca, biegacze po raz dwudziesty czwarty
zmierzyli się z wymagającą trasą wokół jeziora. Start i meta usytuowane są w
samym sercu miasta, czyli na żywieckim rynku, tuż obok zabytkowego Parku
Zamkowego, który warto przy okazjj odwiedzić. Całe miasto oddycha sportem, a
zawodnicy z Polski i zagranicy chętnie tu wracają. Dwadzieścia jeden kilometrów
w pięknej scenerii, mnóstwo adrenaliny i niezapomniana atmosfera. Może ten
półmaraton nie ma królewskiej tradycji, jak te w Krakowie czy Gnieźnie, ale z
pewnością warto tu być.
Trasa to pełna pętla wokół jeziora. Asfaltowa nawierzchnia
jest równa, choć w deszczu potrafi być śliska. Kilka lat temu było trudniej –
trwał remont i część drogi była mocno szutrowa. Teraz trasa jest komfortowa,
ale wciąż wymagająca. Cztery długie podbiegi skutecznie testują wytrzymałość
biegaczy. Wysiłek ma jednak swoją nagrodę… wbiegając na tamę, można podziwiać
zapierający dech w piersiach widok tafli jeziora otoczonej ostrymi zboczami
gór. Wiosna dopiero się budzi. I chociaż tutaj w dolinie nie ma już śladów po
zalegającym śniegu, w oddali wciąż lśnią zaśnieżone szczyty. Na trasie można
spotkać biegaczy, którzy zatrzymują się i robią zdjęcia. Przedwiośnie na
Jeziorze Żywieckim ma swój niepowtarzalny urok.

To dopiero czternasty kilometr. Trzeba oszczędzać siły –
najtrudniej będzie na siedemnastym… Ostatnie wzniesienie. Dwa kilometry pod
górę. To nie jest łatwy bieg, ale nikt nie obiecywał, że będzie. Pocieszam się
– z każdej góry trzeba jakoś zbiec. Dziewiętnasty kilometr. Profil trasy
zmienia się radykalnie. Wreszcie z górki! Nogi same nabierają tempa, a umysł
wie – meta już blisko.
I oto ona! Ostatnia prosta. Tłum gęstnieje, kibice ustawieni
wzdłuż chodników dopingują zawodników. Żywiec żyje tym biegiem! Jeszcze jedna
przecznica. Słychać muzykę, głos speakera nakręca tempo. Ostatnie metry,
ostatni wysiłek. FINAŁ!
1:06,51
To najlepszy czas na mecie w Żywcu. Najszybciej linię mety
przeciął w niedzielnych zawodach Kenijczyk Shedrack Kiptoo Kimaiyo, wyprzedzając
swojego rodaka, Benarda Kitura (1:07,47), podium uzupełnił zaś polski biegacz
Mateusz Mrówka z Rybnika (1:10,34).
Czas wyłączyć pomiar tempa na zegarku. Można zwolnić, ale
nie wolno się zatrzymać – trzeba zrobić miejsce dla kolejnych zawodników. Dalej
czeka szpaler i zasłużone medale. Dwadzieścia jeden kilometrów wokół Jeziora
Żywieckiego – to wyzwanie, które warto podjąć. A jeśli komuś nie udało się
wystartować w tym roku? Nic straconego. Żywiec zaprasza na jubileuszową,
dwudziestą piątą edycję. Do zobaczenia za rok!