Iga Świątek przystępowała do dzisiejszego spotkania na korcie numer 1 w Londynie w roli faworytki. We wzajemnych meczach to właśnie Polka prowadziła z Rosjanką 4:0, bukmacherzy postawili więc przed meczem sprawę jasno: tylko kataklizm może pozbawić Świątek awansu do półfinału. 

W pierwszym secie rzeczywiście wszystkie karty rozdawała raszynianka, która lepiej poruszała się po murawie i celniej wykańczała dłuższe wymiany z tylnych pozycji. Wygrany pierwszy set 6:2 zadziałał jednak na rywalkę niczym czerwona płachta na byka. Samsonowa poprawiła skuteczność na zagrywce, wymuszając na rywalce błędy. Polka w dodatku popełniła w drugim secie też kilka niewymuszonych błędów, wynikających z presji chwili. 

W końcówce zaciętego drugiego seta to jednak Świątek wykazała się większym spokojem i doświadczeniem. Zaprocentowały wygrane finałowe mecze w French Open i US Open, którymi posiłkowała się Polka mentalnie w najtrudniejszych momentach na korcie. Samsonowa, która bazuje na silę uderzeń i serwuje z prędkością nawet ponad 200 km/h, w kluczowych momentach ugotowała się na własnych błędach.