Specjalność: łowca bramek | 01.05.2025
14 bramek i 11 asyst – takim bilansem może się pochwalić w
dotychczasowym trzecioligowym sezonie 24-letni ofensywny piłkarz FK Trzyniec,
Lukáš Cienciala. Popis jednego
aktora dał Cienciala w ostatnim domowym spotkaniu z Blanskiem, wygranym
6:0. Wychowanek Spartaka Jabłonków zdobył cztery gole i dołączył też dwie
asysty. Piłkarski czad? Jak najbardziej! W rozmowie z „Głosem" skrzydłowy
pomocnik wcale jednak „nie gwiazdorzył”, swój rewelacyjny sezon
skomentował dla naszej gazety z dużą pokorą.
Ten tekst przeczytasz za 6 min.
Lukáš Cienciala (na pierwszym planie) wierzy w udane zakończenie sezonu dla Trzyńca. Fot. FK Trzyniec
Czy cztery bramki
zdobyte w jednym meczu to twój życiowy rekord w seniorskim futbolu?
– Tak, bez dwóch
zdań. Wcześniej nigdy nie udała mi się ta sztuka, a próbowałem często. Już
skompletowanie hat tricka w meczu to wielkie wydarzenie, a cztery gole,
wiadomo, robią wrażenie. Dla mnie jednak liczy się sukces całej drużyny, a nie
indywidualne wyniki. W pojedynku z Blanskiem wszystko wypaliło, a ja
dodatkowo asystowałem też przy bramkach kolegów z zespołu, Renégo Dediča
i Nika Trčka. Wygraliśmy zasłużenie,
aczkolwiek nie udało nam się utrzymać pełnej koncentracji do końca meczu. W
drugiej połowie nasza gra była już mniej dynamiczna, a tak być nie powinno, co
podkreślali po meczu również nasi trenerzy.
Myślę, że
wyciąganie drobnych usterek przez trenerów po wygranym 6:0 meczu można jednak w
szatni łatwiej strawić, niż po przegranych zawodach. Zgadzasz się?
– Oczywiście,
analiza trenerska z zastrzeżeniami pod adresem naszej pasywnej postawy w
drugiej połowie była jak najbardziej wskazana. Wciąż musimy stąpać twardo po
ziemi, grać z pokorą, bo tylko z takim nastawieniem można osiągnąć
sukces w sporcie. Z dużym zadowoleniem kwituję więc wszystkie uwagi ze
strony sztabu trenerskiego, na błędach uczymy się wszyscy.
Duetu
trenerskiego Tomáš Hejdušek, Tomasz Jakus może wam pozazdrościć wiele
innych zespołów w trzeciej lidze. Tak przynajmniej uważam…
– Też jestem tego samego zdania (śmiech). Wspólnym celem jest awans, a dokładnie to powrót do
drugiej ligi. Trzyniecki futbol zasługuje na grę w drugiej lidze, a my zrobimy
maksimum, żeby wywalczyć upragniony awans. Mamy wymagających trenerów, co tylko gra na naszą korzyść, bo nikt w zespole
nie pozwoli sobie w meczu na taryfę ulgową. Z jednej strony procentuje
więc dyscyplina, z drugiej rodzinna atmosfera. Ja zawsze cieszę się
ogromnie na domowe mecze, bo wtedy wiem, że na trybunie stadionu Rudolfa Łabaja
pojawi się wielu znajomych.
Pierwsze
piłkarskie kroki stawiałeś w Spartaku Jabłonków, ale oprócz Trzyńca broniłeś
też barw Dukli Praga, Banika Ostrawa, Karwiny i Prościejowa. Czy wciąż
wierzysz, że uda ci się w przyszłości zdobyć kontrakt w którymś
z pierwszoligowych klubów? Najbliżej byłeś chyba w Karwinie...
– Tak, w Karwinie
było blisko, a zarazem daleko. W tym klubie nabawiłem się bowiem
najpoważniejszej kontuzji w dotychczasowej karierze. Lekarze długo nie
potrafili postawić dokładnej diagnozy mojej kontuzjowanej kostki, prawie sześć
miesięcy spędziłem poza boiskiem i zakończyłem przygodę z Karwiną. Teraz
kibicuję chłopakom przynajmniej na odległość, naprawdę świetnie radzą sobie w
pierwszej lidze. Dla Karwiny to najlepszy sezon bez dwóch zdań. Blisko miałem i
nadal mam też do Banika Ostrawa, tam jednak konkurencja była na tyle duża, że
po prostu nie przebiłem się do pierwszego składu. Ale reagując na twoje
pytanie, wciąż wierzę, że jeszcze uda mi się zagrać w barwach pierwszoligowca.
Piłkarz bez marzeń i ambicji staje się piłkarzem wypalonym, a ja wciąż jestem
jeszcze młody i wszystko przede mną.
Lukáš Cienciala w swoim żywiole. Fot. FK Trzyniec
Do końca
rozgrywek jeszcze sporo spotkań, ale stosunkowo sporo punktów, dokładnie 10,
tracicie też z drugiego miejsca do prowadzącego Kromierzyża. Wróble na
dachach ćwierkają, że nawet z pozycji wicelidera będzie szansa na powrót
do drugiej ligi. Co o tym sądzisz?
– Zrozumiałem, że
zahaczyłeś luźno o niepewną sytuację drużyny Wyszkowa, która rozgrywa mecze
drugoligowe w Drnowicach, ale w nowym sezonie straci tam azyl. Nasi trenerzy są
kategorycznie przeciwni temu, żeby na tym etapie rozgrywek myśleć w takich
kategoriach. W pierwszej kolejności chcemy wywalczyć awans drogą sportową, na
boisku. Te straty punktowe są do odrobienia, przed nami, jeśli się nie mylę,
jeszcze dziewięć kolejek (wywiad został przeprowadzony przed wyjazdowymi
starciami z Hodoninem i Uherskim Brodem – przyp. JB).
Twój dziadek
Józef Cienciała mocno
angażował się w organizację sztandarowej imprezy kulturalnej w Jabłonkowie,
Gorolskigo Święta, był prezesem komitetu organizacyjnego tej imprezy.
Czy w dzieciństwie tańczyłeś w jakimś zespole folklorystycznym, czy postawiłeś
wyłącznie na taniec z piłką?
– Postawiłem na taniec z piłką (śmiech). Wyczynowo zacząłem
grać w piłkę już w wieku pięciu lat. Oczywiście na początku treningi nie były tak intensywne, ale
potem, nawet w Spartaku, piłce poświęcałem wszystkie wolne popołudnia i
weekendy. Nie było więc mowy o innych zajęciach. Dla mnie Gorolski Święto to świetna, klimatyczna
impreza, na której zawsze spotykam masę znajomych. Można na luzie porozmawiać o
wielu rzeczach, a przy okazji obejrzeć fajne występy. Nie ukrywam, że jestem
pod wrażeniem poziomu zespołów, jakie występują na scenie w Lasku Miejskim.
Wracając do tańca z piłką, w obecnym systemie preferowanym
przez waszych trenerów gracie na trzech napastników. Czy ten styl gry
najbardziej ci odpowiada?
– Tak, bo możemy narzucić rywalowi nasze tempo gry, a ja
często włączam się do akcji ofensywnych z lewej flanki. Tak było również w
naszym wygranym meczu z Blanskiem. Myślę, że przeciwnicy w trzeciej lidze mają
z naszym ustawieniem sporo problemów.
Przełom kwietnia i maja stoi pod znakiem półfinałów Ligi
Mistrzów. Na kogo stawiasz?
– Jestem wielkim kibicem Barcelony, więc trzymam kciuki
właśnie za ten klub. Wprawdzie w półfinale z Interem Mediolan nie zagra
kontuzjowany Robert Lewandowski, ale mają tylu innych świetnych napastników, że
wierzę, że uda im się awansować do finału. Myślę, że na chwilę obecną właśnie
„Barca” prezentuje najlepszy futbol.