piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

Tomasz Jakus dla "Głosu": Liczymy wszyscy na przełamanie strzeleckie | 03.04.2021

W wiosennych kolejkach piłkarze Trzyńca jeszcze nie strzelili bramki i z bilansem dwóch porażek i jednego remisu plasują się na jedenastej pozycji w tabeli drugiej najwyższej klasy rozgrywek w RC. Tomasz Jakus, drugi trener FK Fotbal Trzyniec, w rozmowie z „Głosem” wyraził niemniej nadzieję, że nadejdą lepsze czasy, chociażby od razu dziś w meczu z Duklą. Futbol był niemniej tylko jednym z tematów naszej rozmowy.

Ten tekst przeczytasz za 8 min. 30 s
Tomasz Jakus. Fot. Roman Baselides

Dziś o godz. 16.30 na Leśnej zaprezentuje się Dukla Praga, a na żywo mecz 16. kolejki FNL będzie można obejrzeć na oficjalnej stronie trzynieckiego klubu, www.fotbaltrinec.cz.

Wiosna, która kojarzy się z przebudzeniem, kwitnącą przyrodą, piłkarzy Trzyńca zastała w zupełnie innym nastroju. W wiosennej rundzie rozgrywek jeszcze nie zasmakowaliście zwycięstwa, ba, nawet nie zdobyliście bramki. Jak wyjść z tego impasu?

– Główny problem to nasza niemoc strzelecka. Pod względem piłkarskim wcale nie gramy źle i myślę, że styl gry nie odbiega od tego, który pozwalał nam zdobywać punkty w jesiennej części. Po prostu brakuje nam skuteczności i strzelonych goli. A to one są solą futbolu. W każdym spotkaniu zmarnujemy ze trzy, cztery czyste okazje, a to nie zdarzało nam się w jesiennym sezonie. To dziwna sytuacja, tym bardziej, że w zimowym okienku pozyskaliśmy z Banika Ostrawa na zasadach wypożyczenia nigeryjskiego napastnika Muhameda Tijaniego. Bramek niestety wciąż brakuje, ale mam nadzieję, że przerwa w rozgrywkach spowodowana meczami w eliminacjach do mistrzostw świata pomoże nam w konsolidacji ofensywnej formy. Światło w tunelu pojawiło się w piątek, w wygranym meczu kontrolnym z pierwszoligową Opawą. Uważam, że lepiej nam idzie w starciach z dobrymi klubami z wyższych rozgrywek. Tak było w zimowej przerwie w sparingu z Żyliną, a teraz z Opawą. Po reprezentacyjnej przerwie zagramy w sobotę 3 kwietnia u siebie z Duklą Praga. W tym drugoligowym spotkaniu wspólnie z głównym trenerem Františkiem Straką liczymy na powrót strzeleckiej formy kluczowych zawodników.

Po powrocie z Grecji miałeś już okazję współpracować w Trzyńcu z trzema szkoleniowcami – Jiřim Nečkiem, Svatoplukiem Habancem i obecnie Františkiem Straką. Każdy z tej trójki wyznaje trochę odmienną filozofię piłkarską, a więc przypuszczam, że to dla ciebie prawdziwa trenerska szkoła życia?

– Faktycznie, każdy reprezentuje nieco inne podejście do futbolu. I właśnie ten fakt pozwolił mi szerzej spojrzeć na całą piłkarską problematykę. Każdy z wyżej wspomnianych trenerów to inna osobowość. Myślę, że z obecnym trenerem Františkiem Straką dość szybko znalazłem wspólny język, zarówno jeżeli chodzi o taktykę, jak i o sprawy niekoniecznie bezpośrednio związane z futbolem. Podoba mi się jego energia życiowa, z jaką pokonuje przeszkody. Jego zapał do pracy, którym potrafi zarazić cały kolektyw. To nie przypadek, że słynie właśnie z udanych misji ratunkowych, takich chociażby, jak niedawna współpraca z pierwszoligową Karwiną. Potrafi tak zmotywować zespół, że piłkarze grają jak w transie. Ważne tylko, żeby zespół wytrzymał to narzucone tempo i psychiczną presję i nie wypalił się zbyt szybko. Motywacja, trafiająca prosto w serca, to główna dewiza Františka Straki, a dla mnie to duży zaszczyt, że mogę być częścią składową tej drużyny.

Zdążyłeś już przywyknąć do pustych trybun wynikających z obostrzeń pandemicznych? Albo inaczej – czy można się w ogóle do tego przyzwyczaić?

– Do tego raczej nie można się przyzwyczaić, ale po pewnym czasie przychodzi coś w rodzaju pogodzenia się z aktualnym stanem rzeczy. Nasi piłkarze są zawodowcami, dla nich futbol to praca i w ten sposób podchodzą do sprawy. Oczywiście bez kibiców na trybunach piłka nożna wiele traci, bo satysfakcja ze zwycięstwa bez kibiców jest połowiczna.

W ostatnim domowym meczu z FK Varnsdorf garstkę najwierniejszych kibiców przegonili zza płotu stadionu policjanci. Jak zareagowali piłkarze?

– Nie mamy na to wpływu. Policja musi się dostosować do aktualnych zaleceń. Myślę, że gdyby na tym meczu byli obecni za płotem wyłącznie kibice z Trzyńca, to policja być może by odpuściła. Z tego, co wiem, przyjechali jednak również fani z innych okolicznych miejscowości i tego już policjanci nie zamierzali tolerować. Musimy się wszyscy uzbroić w cierpliwość, licząc na jak najszybszy powrót do normalności.

W swojej karierze piłkarskiej zwiedziłeś wiele zakątków świata, grałeś nawet w lidze wietnamskiej. Gdzie czułeś się najlepiej?

– Na pewno w Grecji. To już mój drugi dom, urodziła nam się tam pierwsza córka. Mamy tam z żoną wielu serdecznych przyjaciół, spędzamy w Grecji wiele czasu, zwłaszcza latem. Kiedy zaczynałem swoje zagraniczne wojaże, po angielsku wprawdzie potrafiłem się dogadać, ale w niektórych sytuacjach potrzebowałem tłumacza. W Grecji poczułem, że jestem wśród swoich, co pomogło mi bardzo w dobrym opanowaniu greckiego. Tam żyją tak życzliwi ludzie, że nawet nie masz innego wyjścia, sam chcesz być dla nich równorzędnym partnerem. Zresztą  w zagranicznych klubach poznałem samych otwartych i życzliwych ludzi. W Wietnamie na przykład nigdy nie spotkałem się z ksenofobią albo pobłażliwym traktowaniem obcokrajowców, tak jak często zdarza się to jeszcze niestety w Czechach. Nie wiem, czy ta czeska przypadłość bierze się jeszcze z czasów komuny, ale rasizm i ksenofobia to cechy, które zawsze mocno wyprowadzają mnie z równowagi.

Nawiążę więc do tego tematu i zapytam, jak oceniasz całą awanturę związaną z domniemaną rasistowską odzywką obrońcy Slavii Praga Ondřeja Kůdeli pod adresem czarnoskórego pilkarza Glasgow Rangers, Glena Kamary?

– Całą sprawę bada dogłębnie Komisja Dyscyplinarna UEFA i musimy zaczekać na werdykt. Tak czy inaczej uważam, że Kůdela popełnił duży błąd, podchodząc Kamarę w ten sposób. Pomijając główny wątek całego zdarzenia, czyli reakcję szkockiego klubu, który obwinia czeskiego obrońcę z rasizmu, chciałbym dodać od siebie, że zachowanie Kůdeli w każdym razie było zupełnie niestosowne. Slavia prowadziła już w meczu 2:0, awans do ćwierćfinału Ligi Europy miała w kieszeni, a więc piłkarz pomimo nerwowej atmosfery na boisku nie powinien pozwalać sobie na taki dziecinny wybryk. Myślę, że w klubie policzą mu ten incydent finansowo i to mocno. A wracając do tematu rasizmu, na Wyspach Brytyjskich są mocno uczuleni na wszelkie, nawet najmniejsze przejawy rasizmu, ostrej reakcji ze strony Glasgow Rangers można się więc było spodziewać. Pomijam fakt, że Rangersi zagrali w tym meczu naprawdę brutalnie.

Rozmawiamy u progu startu eliminacji do mistrzostw świata 2022. Ty, jako Polak z Zaolzia, na pewno z niecierpliwością czekasz na środowy mecz biało-czerwonych z Anglią. Jaki wynik obstawiasz?

– Anglia jest głównym faworytem grupy, ale w futbolu wszystko może się zdarzyć. Zobaczymy, jaką taktykę obierze nowy trener reprezentacji Polski, Paulo Sousa. Oczywiście będę trzymał kciuki za Polaków w tym meczu, podobnie jak w zbliżających się czerwcowych mistrzostwach Europy. (w końcu Polacy przegrali z Anglią na Wembley 1:2 - przyp. JB). 

Czy twoim zdaniem wybór Portugalczyka na trenera polskiej kadry był trafiony?

– Wszystko ma swoje za i przeciw. Chwilę temu rozmawialiśmy o ksenofobii i nie chciałbym, żeby to w ten sposób broń Boże zabrzmiało, ale myślę, że w Polsce nie brakuje dobrych rodzimych trenerów i Boniek mógł postawić na kogoś ze swoich rodaków. Z własnego doświadczenia dodam, że żaden zagraniczny trener, nawet najlepszy poliglota, w chwilach dużych emocji nie zareaguje tak dokładnie i trafnie, jak rodzimy mówca. W futbolu często decydują niuanse, nawet językowe w kontakcie z piłkarzami. Nie chciałbym jednak oceniać Paulo Sousy na starcie. Życzę mu powodzenia w nowej pracy.

Aktywnie włączyłeś się do kampanii Kongresu Polaków w sprawie spisu ludności 2021, deklarując na swoim profilu na Facebooku, że „wpiszesz polská” do formularza elektronicznego. Jak ważne miejsce zajmuje w twoim życiu narodowość?

– Bardzo ważne. Dla mnie bycie członkiem polskiej mniejszości narodowej w Republice Czeskiej to powód do dumy. Jestem prezesem Koła Macierzy Szkolnej w jabłonkowskim polskim przedszkolu. Dla mniejszości narodowych spis ludności jest o tyle ważny, że od jego wyników zależy wiele decyzji podejmowanych w Pradze. Wpisuję więc polská. 

Rozmawiał: Janusz Bittmar

 

 

 



Może Cię zainteresować.