Jeśli piłkarze Karwiny nie zmienią podejścia do gry w strefie spadkowej, przyszły sezon spędzą już w gronie drugoligowców. W sobotnim meczu Fortuna Ligi podopieczni trenera Norberta Hrnčára polegli u siebie z Bohemians 0:3.
Mecz w Raju o przysłowiowych sześć punktów ustawiła szybka bramka z 3. minuty. Karwińscy stoperzy nie upilnowali Koubka, który głową zapewnił Kangurom prowadzenie. Futbol w wykonaniu Karwiny trącił w sobotę myszką. Statyczna gra przekładała się na błędy, a te goście skrzętnie wykorzystali. Na 0:2 poprawił Dostál, a tuż przed zejściem do szatni po pięknej akcji goście dołączyli trzeciego gola - dobijając kompletnie rozkojarzonych karwiniaków. Zmiany, na jakie zdecydował się trener Hrnčár w drugiej połowie, przełożyły się tylko minimalnie na grę gospodarzy. Chaos przeplatany był bezładem i na odwrót. Od 57. minuty karwiniacy prezentowali się w dodatku w dziesiątkę, czerwoną kartkę za bezmyślny faul w środku pola otrzymał Ján Krivák.
Kibice po końcowym gwizdku sędziego skandowali "Precz z Hrnčárem". Należy jednak dodać, że "z pustego i Salomon nie naleje". W dodatku tyle roszad trenerskich, jakie w ostatnich latach przebiegły nad Olzą, nie zdarza się nawet na Bałkanach.