piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

Smak wielkiej przygody | 20.09.2020

– Była to moja pierwsza przygoda z regatami w sensie rywalizacji. Wcześniej miałem okazję pływać tylko turystycznie w Chorwacji albo na Mazurach, kiedy zdobywałem uprawnienia żeglarskie – mówi w rozmowie z „Głosem” Grzegorz Słowiaczek, najmłodszy członek brązowej ekipy Klubu Kibica Boconowice uczestniczącej w ubiegły weekend w I Światowych Polonijnych Mistrzostwach Żeglarskich w Gdyni.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Brązowa ekipa Klubu Kibica Boconowice przyjmuje gratulacje od Henryka Cieślara ze złotej drużyny PTTS „Beskid Śląski”. Pierwszy z lewej Grzegorz Słowiaczek. Fot. ARC

Dwie zaolziańskie załogi sięgnęły w Gdyni po medale. W gronie dziewięciu ekip ze złota radowała się drużyna PTTS „Beskid Śląski”, a brąz wywalczyła załoga Klubu Kibica Boconowice. Czy to prawda, że do mistrzostw zgłosiliście się w ostatniej chwili?

– Tak i może z tego właśnie powodu trema dopadła nas dopiero na samym starcie mistrzostw. Bałtyk przywitał nas wysoką falą, a nasze pierwsze pytanie brzmiało: czy myśmy dobrze zrobili, przyjeżdżając do Gdyni. Przepłynęliśmy jednak kilka dystansów, zrobili kilka manewrów i poczuliśmy się pewniej. Początek był trudny dla wszystkich. Po dziesięciu minutach przewróciła się ekipa Kazachstanu, która morze zobaczyła na własne oczy po raz pierwszy w życiu. W każdej ekipie znajdowali się co najmniej dwaj doświadczeni żeglarze, wyznaczeni przez organizatorów. Rywalizowaliśmy na nowych jachtach wymagających większej sprawności niż jachty turystyczne przeznaczone dla szerokiego ogółu żeglarzy. Każdy ruch po pokładzie groził przewrotką, wszystkie manewry były trudne. Te jachty są przeznaczone do pływania w warunkach, kiedy siła wiatru nie przekracza 6 stopniw skali Beauforta i akurat tak wiało w ubiegły weekend w Gdyni.

Po pierwszym dniu rywalizacji zajmowaliście dopiero piąte miejsce. Czy taka była taktyka, zaatakować w drugim dniu zawodów?

– Po prostu tak wyszło. Cała załoga lepiej zasuwała, zaaklimatyzowała się w tych zawodach. Ja w niedzielę z powodu kontuzji nie płynąłem, zamieniłem się z Grzegorzem Skupniem. Mieliśmy też chyba trochę szczęścia, bo niektóre załogi w niedzielę nieco odpuściły. Cieszymy się z tego brązu bardzo, bo był to nasz debiut w zawodach tej rangi. Sprawdziłem też na własnej skórze, że emocje na brzegu są zupełnie inne, niż na pokładzie. Denerwowałem się w niedzielę strasznie.

O czym ambitny żeglarz nie powinien zapomnieć przed wejściem na pokład, pomijając rzecz oczywistą, czyli dobry krem przeciwsłoneczny?

– Najważniejsze, żeby się dobrze ubrać. Na Bałtyku najczęściej jest zimno, dlatego nieprzemakalna, porządna wiatrówka to podstawa. Niby na lądzie było ciepło, ale myśmy tego na jachcie raczej nie odczuwali. Byliśmy jedyną załogą w tych mistrzostwach, której członkowie nie spadli do wody, zaś tylko dwie załogi nie przewróciły jachtu – my i ekipa Henryka Cieślara. To warte podkreślenia, tym bardziej że na Zaolziu nie mamy dostępu do morza. 

Czy Bałtyk jest dla żeglarza trudniejszy od Adriatyku?

– Chłodne morze, duże fale, stosunkowo niska temperatura powietrza i wody, to wszystko sprawia, że Bałtyk jest bardzo wymagający dla żeglarzy. Z drugiej strony na brak wiatru na Bałtyku nie można narzekać. To plus, bo na Adriatyku często się zdarza, że dwa dni nie można pływać, bo nie ma w ogóle podmuchów wiatru.

Cały czas się uczysz i rozumiem, że to nie ostatnie twoje polonijne mistrzostwa. Obserwujesz też przy okazji zawodowców?

– Jeśli chodzi o sportowe regaty, olimpijskie, to nie mam sportowych idoli. Bardziej śledzę długodystansowców. Jedna ekipa w Gdyni miała okazję pływać z Szymonem Kuczyńskim, a to postać bardzo znana wśród miłośników żeglarstwa, takiego przygodowego. Przepłynął na pięciometrowym jachcie Atlantyk, opłynął dwukrotnie świat. Jego bardzo podziwiam. 

Rozpoczynasz nową przygodę w życiu, a mianowicie studia wyższe na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Zdradzisz może, jaki kierunek wybrałeś?

– Rozpoczynam studia na AWF w Krakowie na kierunku Turystyka Przygodowa. Chciałbym wiedzę nabytą w Krakowie wykorzystać w dorosłym życiu, chociażby jako instruktor żeglarstwa. 

Rozmawiał: Janusz Bittmar


Może Cię zainteresować.