Jakie alternatywne formy duchowości występowały na ziemi cieszyńskiej? Pierwszy z trzech wykładów poświęconych tej tematyce miał miejsce w Książnicy Cieszyńskiej. To wspólne przedsięwzięcie Kongresu Polaków w RC, Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Książnicy Cieszyńskiej. Na początek dr hab. Izabela Trzcińska, prof. AGH, przybliżyła tradycje teozoficzne na Śląsku Cieszyńskim w okresie międzywojennym.
Taki cykl wykładów jeszcze nie był organizowany, a przecież tematyka jest co najmniej intrygująca. Ezoteryka, teozofia – trudno dziś uwierzyć, że Śląsk Cieszyński przed stu laty był ważnym ośrodkiem polskiej myśli ezoterycznej. Do tej pory poświęcono jednak niewiele uwagi badaniom nad czymś, co określa się mianem „alternatywnej duchowości”. Duchowości, która nie mieści się w ramach wspólnot religijnych (protestanckich czy rzymskokatolickich), a jednocześnie do dziś budzi liczne kontrowersje często będące wynikiem uprzedzeń lub stereotypów.
Dlatego właśnie od początku tego roku polscy i czescy naukowcy realizują na Śląsku Cieszyńskim dwuletni projekt „Programy alternatywnej duchowości na Śląsku Cieszyńskim od końca XIX wieku do lat 70. XX wieku”. Jego kierowniczą jest dr hab. Izabela Trzcińska, profesor AGH, która w środowe popołudnie w Książnicy Cieszyńskiej przybliżyła tradycje teozoficzne na Śląsku Cieszyńskim w okresie międzywojennym.
Scharakteryzowała genezę i idee teozofii prezentując przedstawicieli tego nurtu w tym m.in. Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, czy znanych na Śląsku Cieszyńskim Andrzeja Kajfosza z Nydku, Andrzeja Podżorskiego z Wisły , Jana Hadyny z Zamarsk.
W rozmowie z „Głosem” zauważyła, że Śląsk Cieszyński był wyjątkowy nie tylko na polskiej mapie teozofii, ale ezoteryzmu w ogóle.
– W tym regionie otwiera się cała tematyka ezoterycznego chrześcijaństwa i specyficznych zainteresowań spirytyzmem. Śląsk Cieszyński był ciekawy, dlatego że tu jest dużo tradycji ewangelickich, protestanckich, w związku z tym w kontekście odczytywania Biblii i specyficznej jej interpretacji to, co się na tym terenie się narodziło, było czymś zupełnie specjalnym. A jednocześnie powstawały tu programy dla każdego człowieka. Na przykład, co trzeba robić – gimnastyka, zdrowa kuchnia, drobne rzeczy. Albo jak się etycznie zachowywać w fabryce, o czym pisał Andrzej Kajfosz. To były tego rodzaju wskazówki, których ze świecą szukać gdzie indziej – zaznaczyła.
Zauważyła, że Czesi w swojej kulturze przejawiają duże zainteresowanie ezoteryzmem, większe, niż Polacy.
– W kulturze polskiej to przyszło z romantyzmem i tak już zostało. Ezoterycy, o których opowiadam, mówią romantycznym językiem. To jest ich kultura, ich świat i sposób odpowiadania na różne życiowe, egzystencjalne problemy. Jeśli chodzi o Czechy, to tam mamy do czynienia z niesłychanie żywą adaptacją spirytyzmu. Narodową, a wręcz nacjonalistyczną, z żywym przyjęciem koncepcji alchemicznych. Śląsk Cieszyński to styk, gdzie spotykają się różne koncepcje i wpływy. Mamy do czynienia z wieloma dynamicznymi przekształceniami które są ciekawe, a które wpływają na główny nurt kultury – dodała.
Uczestniczący w wykładzie Józef Szymeczek z Uniwersytetu Ostrawskiego (będzie miał wykład w tym cyklu w ostatnią środę lipca) przypomniał, że Andrzej Kajfosz, który był pierwszym teozofem na Śląsku Cieszyńskim, początkowo prawdopodobnie był zwykłym spirytystą. Jednak ten nurt był bardzo kojarzony z Czechami, a Polacy postrzegali spirytystów postrzegali z pozycji narodowościowej, jako kogoś, kto ma mącić ludziom w głowach , odrywać od polskiego Kościoła ewangelickiego czy katolickiego i za pośrednictwem spirytyzmu zrobi z nich Czechów.
W 1919 r. miarka się przebrała, gdy w taką politykę zaangażowało się spirytystyczne wydawnictwo. Wówczas Andrzej Kajfosz zerwał ze spirytyzmem i założył Polskie Towarzystwo Teozoficzne, którego został prezesem. Pełnił tę funkcję do 1939 roku.
– Po II wojnie światowej działalność tego towarzystwa teozoficznego została wznowiona. Było to coś niebywałego, bo wszystkie związki polskie po czeskiej stronie były zakazane po II wojnie światowej, a to była jedyna polska organizacja, którą ten rząd komunistyczny pozwolił założyć. I istniała do grudnia 1951 r. Była ostatnim związkiem ezoterycznym na ziemiach czeskich – zaznaczył Józef Szymeczek.
Do tematu wrócimy w papierowym wydaniu „Głosu”