środa, 4 czerwca 2025
Imieniny: PL: Christy, Helgi, Karola| CZ: Dalibor
Glos Live
/
Nahoru

Już pradziadek prowadził gospodę | 03.08.2019

W niedzielę28 lipca odbył się odpust na Kozubowej. Wielu uczestników imprezy, którzy schodzili w dół do Koszarzysk, wstępowało na piwo, kawę czy lemoniadę do stojącej w samym centrum gminy gospody „Nad Kopytną”. Jej właściciel Jan Samiec przyznaje, że odpust jest każdego roku dniem, kiedy ma najwięcej klientów. Także jarmarki czy festyny odbywające się w położonym po drugiej stronie drogi „Dołku” za każdym razem „podrzucają” Samcowi klientów.

Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Restauracja jest rodzinną firmą. Anna i Jan Samcowie z wnuczkami. Fot. DANUTA CHLUP

Jan Samiec prowadzi z żoną Anną restaurację, która wcześniej należała do jego przodków. Oboje są z branży, wyuczyli się zawodu kucharz-kelner. Historia budynku liczy już 150 lat. Przedsiębiorca pokazuje dwie oprawione w ramki archiwalne fotografie. Pierwsza pochodzi z 1869 roku, kiedy to gospodę wybudowali wspólnie mieszkańcy Koszarzysk. Wszyscy, którzy brali udział w budowie, otrzymywali pod koniec roku pewien procent z utargu. To była forma własności spółdzielczej.

W 1932 roku budynek kupili od gminy pradziadkowie obecnego właściciela, państwo Klimkowie, w 1936 roku nabył ją jego dziadek Paweł Samiec. Po wojnie, w 1949 roku, został on skazany na półtora roku więzienia za udział w antykomunistycznym ruchu oporu. Gospoda została skonfiskowana. W 1967 roku państwo oddało mu nieruchomość, lecz jedną czwartą wartości musiał odkupić. Gospodę aż do 1989 roku prowadziła spółdzielnia „Jednota-Jedność”. Paweł Samiec stał się co prawda na nowo właścicielem budynku, lecz w tych czasach nie można było prowadzić prywatnej firmy. Sytuacja zmieniła się dopiero po 1989 roku. Wtedy syn Pawła, a ojciec obecnego właściciela – również noszący imię Jan – mógł przejąć restaurację i rozpocząć własną działalność gospodarczą.

– Ojciec przekonał mnie, bym zajął się gospodą. Po powrocie z wojska pracowałem przez sześć lat w restauracji w Mostach i nie chciało mi się za bardzo tego zmieniać. Ale zgodziłem się. Ojciec zmarł pół roku później – wspomina obecny właściciel obiektu.

W budynku znajduje się sala dla 60 osób, w której organizowane są najczęściej przyjęcia urodzinowe, a czasem także wesela. Prócz tego jest salka, którą można wynająć na mniejsze przyjęcia oraz lokal z wyszynkiem. Państwo Samcowie w poprzednich latach gruntownie wyremontowali budynek.

Cały artykuł w lubianej rubryce „Polski biznes” ukaże się już we wtorkowym drukowanym „Głosie”.



Może Cię zainteresować.