piątek, 3 maja 2024
Imieniny: PL: Jaropełka, Marii, Niny| CZ: Alexej
Glos Live
/
Nahoru

Koronasceptyków dalej nie brakuje... | 07.11.2020

Kiedy wiosną pojawił się w Europie koronawirus, nie brakowało osób, które nie wierzyły w jego istnienie. I rzeczywiście – trudno byłoby uwierzyć, że wirus grasuje także w Czechach czy w Polsce, ponieważ przy małej liczbie zachorowań większość ludzi siłą rzeczy nie słyszała o nikim ze swojego otoczenia, kto zaraziłby się wirusem z Chin.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s

Teraz sytuacja jest inna. Chorych jest nieporównywalnie więcej niż parę miesięcy temu. Jeżeli wówczas ogarniał nas strach, kiedy w RC przybyło w ciągu dnia tysiąc osób „pozytywnych”, to teraz możemy się uśmiechnąć na to wspomnienie. Dzisiaj znamy konkretne osoby, które miały kwarantannę, znamy ludzi, którzy nie dość, że zachorowali, to mieli ciężki przebieg choroby, a niektórzy z nas stracili nawet swoich bliskich. Sama mogłabym wymienić parę osób z mojego bliższego i dalszego otoczenia, które aktualnie chorują i kilka następnych, które czekają na wyniki testów, ponieważ spotkały się z zarażoną osobą.

Ale także w obecnej sytuacji nie brakuje osób, które negują istnienie koronawirusa i afiszują się tym, że nie uznają noszenia maseczek, o innych obostrzeniach nie wspominając. Owszem, niektóre faktycznie nie mają sensu w kontekście walki z wirusem (dlaczego późnym wieczorem mogę wyjść z psem tylko na odległość pół kilometra od domu, a osoba, która nie posiada psa w ogóle?), jednak nie to zmienia faktu, że wirus jest wśród nas, nie daje za wygraną i jest ogromnym obciążeniem dla służby zdrowia.

Ze szpitala w Karwinie-Raju dochodziły w ub. tygodniu do redakcji same niepokojące wieści – szpital ograniczył przyjmowanie pacjentów na internę, w tym na oddział dla chorych na COVID-19, ponieważ w ciągu kilku dni zachorowało kilku lekarzy i kilka pielęgniarek. W całym szpitalu było przeszło 50 chorych pracowników. Wiem, dzięki doświadczeniom rodzinnym, że personel dwoi się i troi, aby pomimo to zapewnić pacjentom jak najlepszą opiekę, a w międzyczasie odbierać telefony od rodzin pacjentów i życzliwie rozmawiać z nimi o stanie zdrowia ich bliskich.

Mam nadzieję, że lekarze ani pielęgniarki po wyczerpującym dyżurze w szpitalu nie mają sił ani ochoty na przeglądanie Internetu. Bo gdyby przeczytali niektóre fake newsy, komentarze, ewentualnie wpisy osób, które chwalą się tym, dokąd poszły bez maseczki i jak udało im się uniknąć mandatu, to może całkowicie straciłyby motywację do dalszego pomagania chorym. A przecież każdego dnia mogą trafić do szpitala także „płaskoziemcy”, osoby odrzucające fakt pandemii. Podejrzewam, że także one będą się wtedy domagały profesjonalnej opieki.



Może Cię zainteresować.