Najcięższy rok w swojej 80-letniej historii ma za sobą czeskie pogotowie górskie. Liczba interwencji w sezonie 2015 wzrosła w całym kraju o 2,2 tys. w porównaniu z rokiem poprzednim, w Beskidach z 554 do 825 przypadków.
– Ani w sumie ciepła i niezbyt obfitująca w śnieg zima w sezonie 2014/2015 nie zraziła miłośników gór. Wynikiem jest 6,8 tys. interwencji ratowników od Szumawy po Beskidy – powiedział naczelnik Pogotowia Górskiego RC, Jiří Brožek. W sezonie letnim naliczono kolejnych niespełna dwa tys. akcji ratowniczych. – Ostatni sezon Pogotowia Górskiego, trwający od grudnia ub. roku do początku listopada br., dał łącznie 8 753 interwencje. Taka liczba była jeszcze niedawno niewyobrażalna – podsumował Brožek.
Najczętsze były obrażenia stawów, 2 tys. osób złamało kończyny. Ponad trzysta rannych straciło przytomność, było też 36 wypadków śmiertelnych (najwięcej w Górach Izerskich i Karkonoszach, w Beskidach jeden). – Do wypadków dochodziło najczęściej na nartach i snowboardzie, w okresie letnim prym wiodła turystyka i kolarstwo, do tego doszło dawniej niewyobrażalnych 109 wypadków na hulajnodze – uściślił naczelnik.
Co ciekawe, wypadki na hulajnodze były najczęstsze w Beskidach – było ich 40. Ogólnie najwięcej interwencji naliczono w Karkonoszach (2,7 tys.), na pozostałe pasma górskie przypadało ich średnio po tysiąc. W ok. stu przypadkach leciał w góry po ciężko rannych śmigłowiec.