Podróże kształcą. Pozwalają poszerzyć horyzonty, ale też nierzadko docenić to, co ma się w się blisko siebie. Pomyślałem o tym próbując spacerować przez stare miasto w Poznaniu, które obecnie jest jednym wielkim placem budowy. Rozkopane ulice, siatkowe ogrodzenia wydzielające pieszym przejścia i dojścia do restauracji oraz sklepów, ciężki sprzęt przenoszący ważące tony materiały budowlane tuż obok przemykających przez Rynek turystów. Pył, kurz, hałas… No, powiem państwu, że nie jest łatwo w Poznaniu ani mieszkańcom, ani przedsiębiorcom, ani turystom.
Zachowując skalę wielkości miasta pomyślałem o Cieszynie i remontowanym tu Rynku. Utrudnienia nad Olzą doskwierają, to jasne, ale w żaden sposób nie da się ich porównać z tym, co dzieje się w Poznaniu. W zestawieniu ze pracami w stolicy Wielkopolski uciążliwości w centrum Cieszyna są właściwie niezauważalne, nie widać zresztą pracujących na cieszyńskim Rynku archeologów, bo inwestycja jest ogrodzona płotem.
I tu nasuwa się kolejna refleksja – taki płot przecież można sprytnie wykorzystać. Na przykład pokazując na nim efektowne wizualizacje przebudowanego Rynku (bynajmniej nie te, które wzbudziły kontrowersje odbijając się echem w całej Polsce), archiwalne zdjęcia głównego placu, może tramwaju który tędy jeździł łącząc podzielone dziś granicą miasta, a także coś na temat historii i atrakcji Cieszyna lub po prostu fotografie w atrakcyjny sposób pokazujące miasto. Słowem, pomysłów jest wiele. Szkoda, że nikt w ratuszu o tym nie pomyślał przed rozpoczęciem inwestycji, gdy kolejne przęsła jasno-szarego ogrodzenia otaczały Rynek, zasłaniając go przed oczami mieszkańców i turystów.
Nie jest jednak na to za późno – remont ma przecież trwać do przyszłego roku, więc może warto jeszcze w te wakacje zadbać o ozdobienie płotu zdjęciami lub wizualizacjami, by choć w taki sposób zminimalizować uciążliwości związane przebudową głównego placu miasta.