Wybrzeże Bałtyku jest popularnym miejscem turystyki rowerowej. Jedni zadowalają się krótkimi przejazdami pomiędzy sąsiednimi kurortami, inni ruszają na wielodniowe wyprawy. Roksana Waraksa z Czeskiego Cieszyna pod koniec lipca w pojedynkę pokonała trasę ze Świnoujścia do Elbląga o długości 580 km.
Chyba niedużo jest mam, które ośmielą się wyrwać z codzienności i w pojedynkę wyruszyć na tygodniową wyprawę rowerową?
– Bardzo kocham swoje dzieci i bardzo lubię swoją pracę, ale raz na jakiś czas potrzebuję się „zresetować”. Odkryłam, że dla mnie rower jest właśnie takim dobrym „resetem”. A tak w ogóle to bardzo późno, w porównaniu z rówieśnikami, nauczyłam się jeździć na rowerze, dopiero w wieku piętnastu lat. W zeszłym roku zaczęłam bardziej intensywnie jeździć po okolicy, a potem wyruszyłam na trasę Green Velo, która już długie lata chodziła mi po głowie.
Ile przejechała pani wówczas kilometrów?
– Cała trasa prowadząca przez wschodnią część Polski liczy ok. 2 tys. kilometrów, ja w ciągu siedmiu dni przejechałam niespełna połowę – 860 km. Wyjechałam z Janowa Podlaskiego i skończyłam trasę w Elblągu. I również w tym roku cel mojej wyprawy był w Elblągu, z tym, że jechałam ze Świnoujścia wybrzeżem Morza Bałtyckiego.
Cały wywiad ukaże się w piątkowym drukowanym „Głosie”.