Zapakowane chleby i pieczywo, świeże wypieki, owoce, resztki dań, słodycze, a nawet całe, nienaruszone opakowania nieprzeterminowanej żywności lądują w koszach na śmieci. To smutne wnioski badania wyrzucanych odpadów z trzynieckiego osiedla, obszarów wiejskich i Wędryni.
Takie badania wyrzucanych odpadów są prowadzone na zlecenie miasta lub gminy. Wszystko po to, żeby określić stopień sortowania wśród mieszkańców i możliwości jego zwiększenia.
– Badanie ma pomóc gminom w tworzeniu rozwiązań, które pozwolą im wypełnić postanowienia nowej ustawy o odpadach. Zmusza ona gminy pod karą finansową do ograniczenia ilości śmieci trafiających na składowisko – wyjaśnia Tomáš Ondraszek, szef referatu komunalnego przy trzynieckiej firmie SMOLO CZ.
W minionym tygodniu pracownicy tej firmy na terenie składowiska odpadów w Trzyńcu posortowali ręcznie 422 kilogramy zmieszanych odpadów komunalnych. Trzy partie odpadów pochodziły z osiedla w Trzyńcu, gospodarstw domowych z obszarów wiejskich oraz z Wędryni.
Jak informuje Dorota Havlikowa, rzeczniczka firmy SMOLO, okazało się, że 3/5 zmieszanych odpadów komunalnych nie powinno trafić do czarnych pojemników – to odpady nadające się do recyklingu, które mieszkańcy powinni wrzucać do oznaczonych właściwymi kolorami pojemników lub toreb.
Pracownicy sortowni skoncentrowali się na dziesięciu odpadach – we wszystkich próbkach z Trzyńca najwięcej było bioodpadów, szkła, tworzyw sztucznych, papieru, metali i tekstyliów. Sporadycznie trafiały się elektrośmieci lub baterie. W pojemnikach z trzynieckiego osiedla znalazły się natomiast odpady budowlane i gruz, a w śmieciach z Wędryni natrafiono na niebezpieczny eternit. Z odpadów pochodzących z tej ostatniej miejscowości pracownicy sortowni wydzielili także całą torbę ubrań i tekstyliów oraz sporo używanych pieluch.
We wszystkich próbkach pracownicy sortowni znaleźli ogromną ilość bioodpadów, głównie żywności. Były to całe, zapakowane chleby, świeże wypieki, owoce, resztki dań, słodycze, a nawet nienaruszone opakowania nieprzeterminowanej żywności. Również w peryferyjnych częściach miasta, gdzie wszystkie gospodarstwa domowe mają brązowy pojemnik na bioodpady, duża ich część i tak była wyrzucana do czarnych pojemników w czarnym koszu było wystarczająco dużo odpadów organicznych.
Jak przyznaje Dorota Havlikowa, pracowników sortowni zaskoczyła spora ilość marnowanego jedzenia na terenach wiejskich, gdzie wśród sąsiadów nietrudno znaleźć osoby hodujące np. kury.