Parki narodowe, góry, doliny i kaniony, a także legendarne metropolie. Taki był plan wyprawy pięciu młodych podróżników ze Śmiłowic do Stanów Zjednoczonych. O swojej przygodzie opowiedzieli przed końcem roku na spotkaniu zorganizowanym przez Miejscowe Koło PZKO. Połączone było ze zbiórką charytatywną.
Publiczność dopisała nad wyraz. Dzięki temu udało się wypełnić skarbonkę, której zawartość została po imprezie przekazana Renacie Czader z trzynieckiego stowarzyszenia „Nigdy nie jesteś sam”. Zebrano ponad 16 tys. koron.
– Chłopcy zabrali ze sobą w podróż koszulki udekorowane na obozie przez nasze niepełnosprawne dzieci – wyjaśniła Czader. – Dziękuję wam za to, że symbolicznie zanieśliście nas na plecach do Ameryki – dodała, zwracając się do Marka Niemczyka (prezesa Koła) i Jaroslava Spratka, którzy prowadzili imprezę.
Widzowie wysłuchali potraktowanej na wesoło relacji z podróży i obejrzeli 45-minutowy film, który jeszcze lepiej od słów oddawał piękno i klimat okolic, które Zaolziacy przemierzyli w trakcie czterech tygodni wypożyczonym samochodem terenowym.
Przygotowania do podróży zajęły siedem miesięcy. Ostatniego sierpnia ub. roku marzenia stały się rzeczywistością: Marek Niemczyk, Jaroslav Spratek, Tadeusz i Tomasz Kowalczykowie oraz Marek Holajn wyruszyli samolotem najpierw z Wiednia do Sztokholmu, a potem ze stolicy Szwecji do Los Angeles.
Podróżnicy odwiedzili kilka parków narodowych. Ich pierwszym przystankiem był kemping w kalifornijskim Parku Narodowym Sekwoi. – Rośnie tam pięć najwyższych drzew na całym świecie. Największe, Drzewo Generała Shermana, osiąga wysokość 84 metrów i średnicę ośmiu metrów – zwrócił uwagę Niemczyk.
Cały tekst ukaże się we wtorkowym, drukowanym „Głosie”.