Jak wynika z aktualnych prognoz, inflacja w tym roku może osiągnąć 8,5 proc. A to oznacza, że ceny w dalszym ciągu pójdą w górę, zaś nasze oszczędności nadal będą topniały. Część pracowników otrzyma podwyżki, ale prawie na pewno nie dogonią one postępującej drożyzny.
Emeryci mogą się spodziewać latem nadzwyczajnej waloryzacji świadczeń, ale także w tym przypadku koszty utrzymania – głównie ceny energii, gazu, czynszów i żywności – mogą okazać się dla wielu gospodarstw domowych seniorów problemem nie do rozwiązania. Należy przypomnieć, że z wysoką inflacją sięgającą 6,5 proc. mieliśmy już do czynienia w 2008 roku, ceny żywności wzrosły wówczas o 8,1 proc. Także wtedy na świecie w górę poszybowały ceny energii, głównie jednak ropy naftowej.
***
Chociaż drożyzna i niepewność jutra szczególnie ludziom gorzej i średnio zarabiającym, w tym samotnym matkom, rodzinom z dziećmi i seniorom od miesięcy spędzają sen z powiek, warto wiedzieć, że w przeszłości bywało o wiele gorzej. Obecna inflacja, choć niezwykle uciążliwa, wciąż jest inflacją umiarkowaną. Dopiero gdy przekroczy 10 proc. i poszybuje dalej w górę, będzie zasługiwać na miano inflacji galopującej. I wtedy będziemy mieli prawdziwy problem. Powszechnie uznaje się, że najzdrowsza dla gospodarki jest inflacja na poziomie 3-4 proc. (różni ekonomiści mają jednak na ten temat różne zdania). Poziom bliski 0 proc. rodzi już ryzyko deflacji. Niektórzy eksperci z kolei widzą wyłącznie negatywne skutki finansowo-ekonomiczne każdej, także niewielkiej, inflacji, przede wszystkim zwracają uwagę na nieuchronny i dotkliwy dla obywateli wzrost cen. Wszyscy zaś zgadzają się co do tego, że nadmierny poziom inflacji zawsze prowadzi do bolesnych konsekwencji. Dla konsumentów zaś inflacja to wyłącznie negatywne doświadczenia.
***
Największą hiperinflacją w historii była hiperinflacja na Węgrzech, do której doszło po zakończeniu II wojny światowej. I tak rok po wojnie największym nominałem był tam banknot pengo 100-trylionowy, gdzie trylion to jedynka z 18 zerami. Przygotowany do wprowadzenia do obiegu był już banknot o nominale miliard bilionów (jedynka i 21 zer). Zamiast opisu cyfrowego na banknocie znajdowało się oznaczenie słowne Egymiliard B.-pengo, a inflacja wyniosła w tym kraju 41,9 biliarda proc. w skali miesiąca. Oznaczało to, że ceny podwajały się przeciętnie w ciągu każdych 15 godzin. Gdy w sierpniu 1946 r. wprowadzono tam forinty, przyjęto przelicznik 1:400 kwadryliardów, gdzie kwadryliard to jedynka z 27 zerami.
Cały tekst ukaże się we wtorkowym, drukowanym „Głosie”.
Henryka Bittmar