– Adwent jest okresem wyciszania się, a nie hulania. Dlatego kiedy po raz pierwszy w 1990 roku jako wójt gminy zapalałem światełka na choince, od Świąt Bożego Narodzenia dzieliło nas raptem kilka dni. Ponieważ pielęgnuję tradycje naszego regionu, ale też tradycje europejskie, chrześcijańskie, jako praktykujący katolik pamiętam, że pierwszą świecę zapalaliśmy w domu w Wigilię, a potem choinka świeciła się aż do święta Matki Boskiej Gromnicznej. W Stonawie praktykujemy to do dziś, dlatego cieszę się, że obecny wójt nawiązał do tego dawnego zwyczaju. Uważam bowiem, że jeśli nie będziemy dotrzymywać tradycji naszych przodków, to zaginiemy w kulturze ogólnoświatowej i nie będzie nas – powiedział „Głosowi” Feber.

Chociaż w środę pogoda kompletnie nie dopisywała plenerowym inicjatywom, mieszkańców wioski nie zraziła. Magnesem była nie tylko świecąca się choinka, ale także gorąca herbata i poncz przygotowane przez członkinie Klubu Kobiet miejscowego koła PZKO, kaszanka ufundowana przez miejscowego stonawskiego rolnika Tadeusza Kocha oraz gminne pączki.

W nastrój świąteczny wprowadzały obecnych znane polskie i czeskie kolędy w wykonaniu orkiestry dętej „Náladička” z Olbrachcic oraz Chóru Mieszanego „Stonawa”, który wystąpił pod dyrekcją Haliny Pribuli. Krótki, wspólny program artystyczny przy symbolicznym żłóbku przygotowały również dzieci z miejscowej polskiej i czeskiej szkoły. Honorową wartę przy choince trzymali umundurowani górnicy, którzy dzielili się później z mieszkańcami betlejemskim światłem pokoju.