Młodzi chcą działać. I mają swój punkt widzenia na PZKO | 11.04.2025
Do dużej zmiany doszło w MK
PZKO w Jabłonkowie – w zarządzie pojawiło się sporo młodszych osób, a na czele
koła stanął Andrzej Göbel. – W ostatnich latach staram się aktywnie udzielać w
kole, żeby dać polskiej społeczności to, na co podczas mojej kariery zawodowej
nie miałem czasu – mówi nowy prezes jabłonkowskiego PZKO.
Tento text přečteš za 4 min. 45 s
Andrzej Göbel ma bogate plany na najbliższe miesiące i lata. Teraz czas na ich realizację. Fot. ŁUKASZ KLIMANIEC
Kiedy napisaliśmy o
wyborze nowego prezesa MK PZKO w Jabłonkowie pojawiły się pytania, kim jest
Andrzej Göbel? A zatem…
–
Jestem przede wszystkim jabłonkowianinem i członkiem Miejscowego Koła PZKO w
Jabłonkowie. W ostatnich latach staram się aktywnie udzielać w kole, żeby dać
polskiej społeczności to, na co podczas mojej kariery zawodowej nie miałem
czasu. Wcześniej pracowałem w firmie Netis a.s., w której jestem do teraz współwłaścicielem.
Firma ta zajmuje się głównie produkcją mleka i handlem związanym z rolnictwem.
Na dziś dostarcza do mleczarni ponad 50 tys. litrów mleka dziennie i zatrudnia
ok. 230 osób.
I teraz nadszedł czas na
społeczną działalność?
–
Tak, teraz jest czas na społeczną działalność. Bo dotychczas w Jabłonkowie udzielali
się osoby w wieku 60+, nazwijmy ich „starszacy”, a młodsze pokolenie,
„średniacy”, trzymało za nas kciuki, jak na hokeju. Po licznych wspólnych rozmowach
„średniacy” zapewnili nas, że chcą zaangażować się w pracę społeczną, ale mają
na działalność PZKO trochę inny punkt widzenia. W niedzielę 30 marca w Domu
PZKO w Jabłonkowie odbyło się zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Trudno uwierzyć,
że cała sala była zapełniona, a na liście kandydatów do zarządu znalazło się aż
23 chętnych, z czego większość to „średniacy”. Myślę, że to ułożyło się bardzo
dobrze. Moim głównym celem jest aktywacja rówieśników do pracy społecznej i
zachęcenie młodzieży do wstąpienia w szeregi członków PZKO w Jabłonkowie.
Jak chcecie osiągnąć te
cele?
–
Już w czasie rozmów przedwyborczych wszyscy zgodzili się z jednym, że
najważniejsza jest praca z młodzieżą. Aktualnie w Mazurowicach zrobiliśmy
grządki dla dzieci oraz zagony wzniesione, mały kurnik, klatki da królików i
pomieszczenie dla owiec. Chcemy, żeby dzieci poznały rośliny i zwierzęta w
rzeczywistości, a nie z obrazków. Mamy zamiar wiosną udostępnić harcerzom jedno
z pomieszczeń w Mazurowicach, żeby tam mogli prowadzić swoją harcówkę i swoje
spotkania spędzać przy ognisku w ogrodzie.
Mazurowice to jedno, ale
jest przecież PZKO i inne tematy, którymi nowy zarząd musi się zająć?
–
Rzeczywiście, jest tego więcej. Początki nie są łatwe. Wpadliśmy na głęboką
wodę. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy deklarowali pomoc i pracę społeczną,
dotrzymają słowa. Jeśli ludzi do pomocy będzie więcej, to na pewno damy radę.
Bo gdyby zostało nas tylko kilku „staruszków”, to byłoby krucho. Ale działamy i
jesteśmy dobrej myśli. Staramy się zdobywać informacje oraz pozyskiwać
pieniądze, które umożliwią nam działalność.
Życzyłbym sobie tego, żeby wszystkie imprezy organizowane przez nasze jabłonkowskie koło cieszyły się dużym zainteresowaniem zwłaszcza ze strony młodych ludzi, którzy wychodziliby z nich zadowoleni i już pytali, kiedy będzie następna impreza.
Jakie wyzwania stoją przed
wami w najbliższym czasie?
–
Największym jest oczywiście Gorolski Święto. To numer jeden. Oprócz tego chcielibyśmy
podpisać umowę o współpracy ze szkołą, a także z miastem, które jest dla PZKO
bardzo ważnym partnerem. Zależy nam także, żeby nawiązać ściślejsze kontakty z
innymi kołami PZKO, z zarządem głównym PZKO, Kongresem Polaków w RC, a także
wspólnotą Coexistentia.
Czy w zarządzie są osoby,
które mają doświadczenie przy organizacji Gorolskigo Święta?
–
Tak, w zarządzie zostali ludzie, którzy przez lata organizowali to wydarzenie.
Bardzo ważną postacią jest Lucie Peter-Tomkowa, która pracuje w urzędzie, gdzie
zajmuje się kulturą i jest mocno zaangażowana w Gorolski Święto. „Gorol” jest
organizowany we współpracy MK PZKO w Jabłonkowie z miastem Jabłonków. Jesteśmy
z tego bardzo zadowoleni, bo ta współpraca układa się bardzo dobrze. Chcemy ją umiejętnie
wykorzystać, by przygotowując tegoroczną edycję zbliżyć się do tego poziomu,
jaki był do tej pory. Nie jest łatwo, bo informacji na temat organizacji nie
mamy za wiele. Ale zostało jeszcze trochę czasu, żeby je poznać i godnie
przygotować Gorolski Święto.
Jakie życzenia złożyłby
sobie pan na starcie działalności?
–
Życzyłbym sobie tego, żeby wszystkie imprezy organizowane przez nasze
jabłonkowskie koło cieszyły się dużym zainteresowaniem zwłaszcza ze strony
młodych ludzi, którzy wychodziliby z nich zadowoleni i już pytali, kiedy będzie
następna impreza.