Zasmakowali gościnności Moraw Południowych | 30.09.2025
W sobotę 27 września Polonus Klub Polski w Brnie został
odwiedzony przez członków MK PZKO w Boconowicach. Obie grupy spotkały się
tuż przed godziną 11.00 w Mikulowie – mieście leżącym nieopodal austriackiej
granicy, znanym ze swojej malowniczości i bycia sercem produkcji wina w
Republice Czeskiej.
Ten tekst przeczytasz za 4 min. 45 s
Goście z Boconowic w Mikulowie. Fot. ARC
Blisko dwudziestoosobowa grupa z Boconowic na czele z prezes MK PZKO Andreą Skupień Kapsią oraz koordynatorem wycieczki Markiem Słowiaczkiem została
przywitana przez lokalną prezes Polonii, Danutę Koné-Król oraz Jacka Ślewczuka,
przewodniczącego klubu młodych, a przy okazji też przewodnika po Mikulowie oraz
Brnie. Nie było tradycyjnego chleba i soli, ale kieliszek likieru migdałowego,
typowego dla miejscowości położonej nieopodal – Hustopeczów, w których właśnie
znajduje się rozległy sad migdałowy, a który wczesną wiosną staje się atrakcją
turystyczną przyciągającą pięknie i wonnie kwitnącymi kwiatami.
W centrum Mikulowa goście wysłuchali krótkiego wykładu na
temat miasta i ważniejszych zabytków, jak zamek Ditrichsteinów, z mauzoleum w
stylu włoskiego klasycyzmu. Po krótkiej prezentacji miasta grupa
postanowiła zwiedzić teren pałacu i stamtąd obejrzeć panoramę Austrii. – Przy
dobrej widoczności można dostrzec nawet szczyty Alp, co nam też się udało –
zdradziła Andrea Skupień.
GALERIE Morawy
Z ogrodów w stylu angielskim uczestnicy wrócili na rynek,
żeby udać się do kościoła kolegialnego pw. św. Wacława, w którym akurat
przebiegał ślub. Czas oczekiwania na wejście do budynku większość wycieczkowiczów
wykorzystała do odwiedzin wieży zegarowej będącej również wieżą widokową. Po
opuszczeniu przez młodą parę i gości weselnych terenu przykościelnego wszyscy
przesunęli się do świątyni. Dość prosty, ale z bogato zdobionymi detalami
kościół różni się od większości tym, że w miejscu, gdzie powinny stać organy,
jest balkon, który zajmowali ówcześni właściciele ziemscy, natomiast instrument
stoi w nawie głównej.
Po zwiedzeniu kościoła nastąpił czas wolny, podczas którego
uczestnicy mogli pójść na obiad, czy zobaczyć miasto we własnym zakresie.
Wszyscy mieli się ponownie spotkać o 13.30 pod rzeźbą Świętej Trójcy stojącą na
placu, żeby przejść do Hotelu Ryzlink na degustację win. Była to okazja do
spróbowania nie tylko ośmiu gatunków wina, ale również lokalnych serów oraz
pieczywa. Sommelier przybliżył fakty dotyczące lokalnych win, ich pochodzenia,
smaków, aromatów, ale również liczby – kiedy wino jest jeszcze wytrawne, a
kiedy to się zmienia, oraz czym naprawdę jest selekcja. Okazuje się, że wcale
nie chodzi o to, że jakiś pracownik winnicy skrupulatnie przebierał owoce, ale
o to, ile w nich jest naturalnego cukru.
Po degustacji i krótkiej sesji fotograficznej na terenie
hotelu grupa ruszyła w kierunku Brna, żeby móc zakwaterować się w hotelu, a
następnie udać się na dalszą integrację w lokalu Zivo u Palecka. Mniejsza grupa
z Polonusa zabrała się zaś za gotowanie wegetariańskiego gulaszu, a kiedy
dotarła reszta uczestników, rozpoczęła się prawdziwa integracja. – Co ważne, grupa
biesiadników stale się powiększała, bo przez cały wieczór przychodzili kolejni
członkowie klubu młodych. To był świetny, budujący wieczór dla wszystkich –
przyznała Skupień. – Serdecznie dziękujemy za możliwość spotkania. Jesteśmy
przekonani, że to dopiero początek owocnej i długiej współpracy.
W dniu św. Wacława obie grupy spotkały się pod hotelem, skąd
na piechotę w towarzystwie przewodnika ruszyły do centrum Brna. Tam była okazja
zobaczyć makietę miasta z 1645 roku, ale również piękny kościół św. Jakuba,
słynny zegar astronomiczny wraz z rytuałem oczekiwania na szklaną kulkę, która
równo o 11 wypada z jednej z czterech szczelin. Następnie grupa udała się na plac
Dominikański, przy którym stoi gmach władz miasta oraz kościół św. Michała, następnie
zwiedzono plac Warzywny, gdzie była możliwość obejrzenia katedry, teatru Reduta
czy hotelu Grandezza. Klamrę wycieczki po centrum Brna stanowiła wizyta w
siedzibie klubu Polonus. Na trasie do autobusu jeszcze była okazja zobaczyć
pierwszy zelektryfikowany w Europie przez Tomasza Alvę Edisona budynek
użyteczności publicznej, jakim jest teatr Jerzego Mahena.
Kolejnym punktem wycieczki po Brnie i okolicy był zamek
Veveri. Nie obyło się bez spróbowania lokalnego przysmaku – burczaku. Po
godzinie 15.00 wszyscy przesunęli się do hotelu Rakovec, żeby zjeść wspólny
obiad. Nie obyło się bez podziękowań i dalszych zapewnień o współpracy. – Myślę,
że nie skłamię, kiedy powiem, że Polonus będzie teraz liczyć czas przez pryzmat
przed i po wizycie PZKO Boconowice – powiedziała prezes Danuta Koné-Król na zakończenie spotkania.
Pożegnaniom przy autobusie nie było natomiast końca.
Jacek Ślewczuk