Sejmiki barometrem polskich środowisk. Rozpoczęły się 6 stycznia, a zakończą w czwartek 11 kwietnia | 10.04.2024
Sejmikowy maraton dobiega końca. Jutro, w czwartek 11 kwietnia,
w Domu PZKO w Piotrowicach odbędzie się ostatni sejmik gminny przed XIV
Zgromadzeniem Ogólnym Kongresu Polaków w RC. – Dostrzegam progres. Ludzie
przychodzą na sejmiki, bo ich to interesuje, a nie przy okazji zebrania PZKO
lub innego wydarzenia – zauważył prezes Kongresu Mariusz Wałach.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Historyczny sejmik gminny Piosecznej. Fot. BEATA SCHÖNWALD
Od 6 stycznia,
kiedy odbył się piewszy sejmik w Koszarzyskach, Wałach wziął udział w jedenastu
sejmikach. – Starałem się obsłużyć ich jak
najwięcej. Były takie, na których było dwóch radnych Kongresu, co pozwalało przedstawić
niektóre sprawy w szerszej perspektywie – zauważył. Aktywnie reprezentowali
Kongres Polaków na tych spotkaniach również inni członkowie Rady Kongresu –
Danuta Branna, Małgorzata Rakowska, Józef Szymeczek, Tomasz Pustówka, Andrzej
Bizoń czy szef Centrum Polskiego Michał Przywara.
– Będąc na sejmikach, zawsze powtarzałem, że nie liczy się
ilość, ale jakość. Jeśli bowiem ktoś przychodzi na sejmik w środku tygodnia,
późnym popołudniem, to robi to dlatego, że chce, że interesują go polskie
sprawy i zależy mu na naszej wspólnej przyszłości. W końcu to nie masy, ale
aktywne jednostki, liderzy, zmieniają świat. Tym bardziej cieszy więc fakt, że
kontynuowany jest trend zauważalny już przed czterema laty. W wielu
miejscowościach sejmiki są organizowane niezależnie od zebrań sprawozdawczych PZKO
czy innych podobnych wydarzeń, a frekwencja jest spora – stwierdził prezes
Kongresu. Dodał, że pozytywnie zaskoczyła go np. Sucha Górna, gdzie na sejmiku
w auli miejscowej polskiej szkoły spotkało się kilkadziesiąt osób. – Ludzie,
którzy przyszli na ten sejmik zwrócili uwagę na raczej chłodny stosunek
miejscowych władz PZKO-wskich do Kongresu i mówili, że chcieliby to zmienić –
zaznaczył Wałach. To, że jest to możliwe, przekonała go sytuacja na sejmiku w
Karwinie, gdzie jeden z czołowych przedstawicieli frysztackiego koła PZKO
przyznał otwarcie, że mylił się w ocenie zasadności istnienia Kongresu Polaków,
a widząc konkretne owoce podejmowanych przez niego działań, nie wątpi w to, że dla
utrzymania polskości na Zaolziu jest niezbędny.
32
w tylu miejscowościach Zaolzia zostały zorganizowane przez
środowiska polskie sejmiki gminne. Odbyły się także w Ostrawie, Brnie i Pradze.
Frekwencja była różna – od zaledwie kilku osób w Trzyńcu po pękającą w szwach
salkę „Czytelni” w Wędryni.
Cały tekst znajdziecie w
piątkowym, drukowanym „Głosie”. Zachęcamy do jego lektury.