Co z tym naszym Gimnazjum? Głos prof. Daniela Kadłubca | 08.07.2025
Najważniejszym czy najbardziej ekscytującym
tematem ostatnich dni jest Polskie Gimnazjum w Czeskim Cieszynie. Łatwo przy
tego typu gorących dyskusjach kogoś skrzywdzić, wydać jednoznaczny wyrok, ale
też nie można udawać, że nic się nie stało, skoro chodzi o strategiczną
decyzję, rzutującą na wiele przyszłych lat.
Ten tekst przeczytasz za 4 min.
Gimnazjaliści prowadzą prezentację w ramach dnia otwartego. Fot. Łukasz Klimaniec
Przeczytałem uważnie wszystkie teksty z tym
związane wierząc, że są rzetelne, że ich autorzy kierowali się najlepszymi intencjami.
Wychodząc z tego założenia, postaram się wydobyć z nich tylko skrótowo ogólniejsze
wnioski, zasługujące jednak na uważniejsze potraktowanie.
Rzecz, jak wiadomo, toczy się
wokół zaakceptowanego już przez województwo obniżenia liczby przyjmowanych uczniów
do klas pierwszych naszego Gimnazjum, co ma być sposobem na podniesienie jego
jakości, wizerunku. Wniosek ten wyszedł samowolnie, co jest kluczowym zarzutem,
od Dyrekcji bez porozumienia z rodzicami (Macierzą), z Kongresem Polaków, który
wspiera Gimnazjum także finansowo, i jest najwyższym organem społeczności polskiej
Zaolzia.
Z nauczycielami też nie było merytorycznej
dyskuji, a ich większość zagłosowała za przyjęciem wniosku Dyrekcji nie wiadomo,
dlaczego – czy uważała, że jest słuszny, czy mechanicznie podniosła rękę, nie
zdając sobie sprawy z wagi problemu, a może w pośpiechu, bo czas to pieniądz.
Tak czy owak wielka szkoda, że pedagodzy nie powiedzieli: Dość! Najpierw
dyskusja, potem decyzja. Wielka szkoda, że szkołą zawiaduje się jak prywatnym
folwarkiem, czyli na jej szkodę. Przynajmniej w tym wypadku. I w ten oto sposób
degradujemy się na własne życzenie.
Kwestia
liczebności uczniów w naszych szkołach należy bez mała do najważniejszych.
Kiedy każda z nich walczy o każdego ucznia, Gimnazjum, jak się rzekło, zamyka
przed nimi drzwi w imię podniesiernia poziomu nauczania. Wniosek ten, jak
wiemy, został skwapliwie przyjęty przez województwo i najpewniej będzie
obowiązywał w przyszłości.
Idąc tym tropem, możemy być najlepsi, i to bez
własnego wkładu, przyjmując tylko kandydatów najlepszych w liczbie, przypuśćmy
pięćdziesięcu. Ale taka droga do najlepszości jest drogą samobójczą, bowiem rzeczony
poziom, jak każdy wie, należy windować tylko przez lepsze zarządzanie
instytucją i podnoszenie jakości nauczania, czyli należy zacząć od siebie. Bez
tego nie ma szans sprostać konkurencji. Wprawdzie prof. M. Szczotka, świetny
historyk gimnazjalny, broni nauczycieli przed niesłusznymi oskarżeniami, ale
nikt nie twierdzi, że nic nie robią, choć Czeska Inspekcja Szkolna dostrzegła,
że jest jeszcze sporo do zdziałania.
I tu
rzecz znamienna – uczniowie (na pewno nie wszyscy, ale jednak uczniowie)
opublikowali bardzo rozsądne stanowisko broniące szkoły wbrew Dyrekcji i nauczycielom
głosującym „za”. Mam do nich ogromny szacunek również za to, iż poruszyli
szalenie ważne kwestie społeczno-narodowe, związane z symboliką noszenia stroju
ludowego, co nie jest żadnym cyrkiem, ale manifestacją tożsamości
narodowo-etnicznej, a także z wywieszaniem flagi w dni ważne dla narodu i
państwa.
Wynika z powyższego, że z uczniami nie tylko
trzeba, ale i należy rozmawiać, gdyż mają rozsądne i budujące myślenie. Szkoła
jest dla uczniów, nie uczniowie dla szkoły. I tu zaczyna się wątpliwość, czy
nasze Gimnazjum nie dryfuje od szkoły polskiej ku szkole z polskim językiem
nauczania. Postrzegane jest jednak ciągle jako nasza sztandarowa placówka,
odpowiedzialna także za formowanie świadomości narodowej, a ta z kolei jest
alfą i omegą naszego tu trwania. Ale jak jest naprawdę w świetle ostatnich
wydarzeń?
Rodzice coraz częściej wybierają dla swoich
pociech szkoły z najwyższym prestiżem, mam na myśli czeskie szkoły średnie
(choć potem po maturze starają się ich wysłać do Polski z powodów
stypendialnych), stąd przyjęcie kuriozalnej decyzji o podnoszeniu poziomu
szkoły przez obiżenie liczebności uczniów zachwiało wśród trzeźwo myślących
prestiżem Gimnazjum, co z kolei może zachwiać jego przyszłością. I tu chciałoby
się zacytować z historii antycznej: Jeszcze jedno takie zwycięstwo a zginiemy. Ale
co dalej?
Prof. Daniel Kadłubiec