czwartek, 24 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Bony, Horacji, Jerzego| CZ: Jiří
Glos Live
/
Nahoru

Lutynia Dolna: Nie chcą gigafactory. Dyskusja niczego nie rozwiązała | 30.04.2024

Państwu i województwu zależy na tej budowie, ludzie z Wierzniowic nie chcą takiego sąsiada. W poniedziałek po południu odbyło się w Domu Kultury w Lutyni Dolnej spotkanie  mieszkańców z przedstawicielami województwa morawsko-śląskiego i Ministerstwa Przemysłu i Handlu w sprawie budowy gigafactory.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Mieszkańcy mieli wiele do powiedzenia. Fot. Beata Schönwald
Ogromna fabryka, której inwestor wciąż jeszcze się nie ujawnił, ma stanąć w należących do gminy Lutynia Dolna Wierzniowicach na 280 hektarach terenów zielonych, w bezpośrednim sąsiedztwie domków jednorodzinnych. Produkować ma baterie do samochodów i w przyszłości zatrudniać tysiące osób, oferując ponadprzeciętne zarobki. Pierwszy etap produkcji ma ruszyć w 2028 roku.

W poniedziałek przyszli do Domu Kultury mieszkańcy będący w zdecydowanej opozycji wobec tego projektu. Ci najbardziej aktywni usiedli w pierwszych rzędach. W ręku trzymali chorągiewki wyrażające ich jasny sprzeciw oraz przywiązanie do swojej miejscowości. W tylnej części sali przysłuchiwali się dwugodzinnej dyskusji wójt Lutyni Dolnej Pavel Buzek oraz hetman morawsko-śląski Josef Bělica. Projektu bronili zza stołu prezydialnego jego zastępczyni Šárka Šimoňákowa, Petr Očko z Ministerstwa Przemysłu i Handlu, David Petr z CzechInvest oraz Václav Palička z Morawsko-Śląskich Inwestycji i Developmentu. Setki osób oglądało debatę na żywo na kanale YouTube.



Podobne spotkanie miało miejsce miesiąc temu. Organizatorzy przypomnieli więc tylko w skrócie podstawowe informacje o projekcie oraz przebiegu prac przygotowawczych, skupiając się na jasnych stronach inwestycji. Mieszkańcy chcieli jednak rozmawiać o tych ciemnych, które, ich zdaniem, dyskwalifikują cały projekt. Przedstawili ich cały szereg, od wzrostu zanieczyszczenia środowiska nie tylko na skutek produkcji akumulatorów zawierających trujący lit, ale także na skutek wzmożonego ruchu drogowego, przez czerpanie wody z rzeki Olzy do celów produkcyjnych, wycinanie lasów, obniżenie wartości nieruchomości aż po dewaluację życia wierzniowiczan. Mówili o stresie, w którym żyją od momentu, kiedy pojawiła się wiadomość o zamiarze wzniesienia olbrzymiej fabryki na zielonej łące, o planach na spokojne życie rodzinne na wsi w otoczeniu przyrody, które fabryka przekreśli raz na zawsze.

– Musicie zrozumieć, że my nie chcemy produkcji baterii, nie chcemy litu. Trzęsę się od chwili, kiedy dowiedziałam się o tym. Specjalnie przyprowadziłam się do Wierzniowic, żeby mieszkać w zacisznym miejscu. Chcę, żeby moja córka nadal mogła tu biegać i jeździć na rowerze – przekonywała jedna z kobiet.



Uczestnicy spotkania nie chcieli słyszeć o dawanych im za przykład Noszowicach, o kompensatach, które rzekomo mają ułatwić im życie, o priorytetowym znaczeniu tej inwestycji dla województwa morawsko-śląskiego i całej RC, a nawet o sięgających 55 tys. koron brutto zarobkach i nowych miejscach pracy. Przekonywali, że wbrew zapowiedziom nie skorzystają z nich mieszkańcy regionu, skoro okoliczne firmy produkcyjne mają problemy ze znalezieniem pracowników. Argumentowali brakiem lekarzy i dentystów, który jeszcze się pogłębi. Interesowało ich również, co stanie się z całym terenem gigafactory, kiedy inwestor pewnego dnia spakuje manatki. Na większość nurtujących ich pytań nie otrzymali jednak satysfakcjonujących ich odpowiedzi.

Poniedziałkowa dyskusja nie rozwiązała niczego, a pokazało jedno. Państwo i województwo chcą za każdą cenę wyjść na rękę inwestorowi, który nie jest zainteresowany żadnym z okolicznych brownfieldów, tylko obszarem zielonym. Natomiast mieszkańcy Lutyni Dolnej i Wierzniowic są zdeterminowani zrobić wszystko po to, żeby zabronić tej budowie, i są rozczarowani, że decydenci opłacani ze środków publicznych nie chcą tego zrozumieć.