sobota, 4 maja 2024
Imieniny: PL: Floriana, Michała, Moniki| CZ: Květoslav
Glos Live
/
Nahoru

Na sportowo uczcili Władysława Młynka, czyli fajny powrót do korzeni | 20.01.2024

Fantastyczna pogoda – słońce i lekki mróz – towarzyszyła w sobotę pierwszej edycji „Biegu Hadama – Memoriału Władysława Młynka”. Trasa amatorskich zawodów w narciarstwie biegowym prowadziła z Kamienitego na Kozubową. Na starcie stanęło ok. 30 osób.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Podczas zawodów humory wszystkim dopisywały. Fot. Danuta Chlup

Pomysłodawcą memoriału był Michał Staszowski, narciarz alpejski z Milikowa. Postanowił w ten sposób uczcić pamięć Władysława Młynka – dobrze znanego na Zaolziu i nie tylko nauczyciela, społecznika, pisarza i poetę – Hadama z Drugi Jizby (1930-1997). „Bieg Hadama” zorganizował wraz z Jakubem Vacovským i milikowskim Klubem Młodych PZKO, przy wsparciu gminy.
– Kiedy w 1973 roku wybuchł pożar schroniska na Kozubowej, Władysław Młynek był nauczycielem tutaj w szkole na Kamienitym. Gdy dowiedział się o pożarze – z wiadomością przybiegła żona gospodarza schroniska, wysłał dzieci do domów, a sam na biegówkach wyruszył na Kozubową pomóc w gaszeniu. Był jedną z pierwszych osób, które przybyły gasić pożar. Przybiegło także sporo ludzi z Milikowa. Problem polegał na tym, że ludzi było dużo, ale brakowało wody, nie mieli czym gasić – Staszowski przybliżył wydarzenie sprzed pół wieku.

Do biegu, gotowi, start... Fot. Danuta Chlup

Nim zaśnieżoną górską drogą dotarli na miejsce strażacy, budynek w połowie spłonął. Schronisko wzniesione w okresie międzywojennym przez Polskie Towarzystwo Turystyczne „Beskid Śląski” z siedzibą w Orłowej, po II wojnie światowej upaństwowione, w latach 70. było własnością przedsiębiorstwa „Restaurace a jídelny”. Właściciel zrezygnował z odbudowy.

W sobotę przybyło z biegówkami na start „Biegu Hadama” ok. 30 osób w różnym wieku. Niektórzy w strojach sportowych z lat 70. czy 80. ub. wieku. Najbardziej rzucały się natomiast w oczy stroje Danuty i Michała Milerskich z Nydku, które określili je jako „gazdowskie”. Ich syn Jan włożył strój sportowy retro.  

Danuta Milerska, w spódnicy i chuście na głowie, chwaliła swój przyodziewek jako praktyczny i wygodny.
– Biegłam w spódnicy także podczas „Memoriału Jasia Konderli” w Bystrzycy – przyznała ze śmiechem.

Na trasie biegu. W takich warunkach uprawianie sportu to chyba sama przyjemność. Fot. Danuta Chlup

Większość uczestników pochodziła z Zaolzia, lecz pojawił się także uczestnik z Polski. Andrzej Słota z Cieszyna przyznał, że utrzymuje bliskie relacje z PTTS „Beskid Śląski” i dzięki temu dowiedział się o „Biegu Hadama”.
– Biegam na nartach, zjeżdżam na nartach, to są moje ulubione sposoby na spędzanie wolnego czasu. Biorę udział także w długich biegach narciarskich w Polsce, na przykład w „Biegu Piastów” – zdradził cieszynianin.

Warunki śniegowe były średnio sprzyjające, na trasie były odcinki, na których trzeba było zdjąć narty i pokonać je na piechotę. Z tego też powodu start przesunięto o 700 metrów w kierunku Kozubowej, długość trasy wynosiła ostatecznie 4 km. Prowadziła przez Stare Sałasze, omijając strome podejście na Kozubową.

Beskid Śląsko-Morawski w zimowej pierzynie. Fot. Danuta Chlup

„Bieg Hadama” w odróżnieniu od większości organizowanych dziś zawodów narciarskich różnił się m.in. tym, że uczestnicy nie mogli dojechać na start samochodem, musieli najpierw wyjść z nartami na Kamienity, a z Kozubowej zejść na dół. Staszowski przyznał, że to był jeden z celów imprezy.
– Dawniej zawody były bardziej romantyczne. Czytałem o tym, jak „Zjazdy Gwiaździste” odbywały się na Zorómbku, na Kozubowej. Ludzie na piechotę musieli tam dotrzeć. Teraz wszystko jest aż zanadto sprofesjonalizowane, dlatego nasz bieg uważam za fajny powrót do korzeni.




Może Cię zainteresować.