Świętowanie na Kościelcu. Odpust pękał w szwach | 10.08.2025
Czy da się znaleźć wspólny mianownik dla Czarnej Księżnej,
męczeństwa i dobrej zabawy? Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało – a
jakże! Po raz kolejny udowodnili nam to Gmina Cierlicko, tamtejsza parafia
rzymskokatolicka oraz Miejscowe Koło PZKO w Cierlicku-Kościelcu, z sukcesem
organizując w niedzielę 10 sierpnia „Kościelecki Odpust”.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Tradycyjny pejzaż „Kościeleckiego Odpustu”. Fot. Jakub Skałka
Na początek parę słów wyjaśnienia dla tych, których
powyższe pytanie-zagwozdka zwiodło na manowce abstrakcyjnego myślenia. Z
kościołem na Kościelcu wiąże się kilka legend. Jedna z najbardziej
rozpowszechnionych głosi, jakoby stanął on w miejscu, w którym zapadła się pod
ziemię trumna ze zwłokami budzącej postrach Czarnej Księżnej. Historia ta,
abstrahując od wątków fantastycznych, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością –
utożsamiana z nią Sydonia Katarzyna pochowana jest w Cieszynie, zaś sam kościół
powstał najprawdopodobniej przed jej narodzinami.
Poświęcony został św. Wawrzyńcowi Rzymskiemu (stąd
męczeństwo), który szybko musiał zasłynąć jako dobry orędownik u Boga. Jak
inaczej wytłumaczyć bowiem pielgrzymkowy fenomen Kościelca, do którego w
szczycie popularności – końcem XVII w. – docierało ze stołecznego Cieszyna
nawet kilkuset pątników? Przybywali oczywiście nie bez okazji, lecz na odpust
patrona świątyni, wspominanego w liturgii właśnie 10 sierpnia. Choć z biegiem
czasu liczba pątników zmalała, nie zmniejszyła się ani kulturowa rola, ani
rozmach samego odpustu, który zgromadził dziś tłumy tak na modlitwie, jak i na
zabawie.
GALERIE odpust
Wokół kościoła wrzało od samego rana. O godz. 8.00
rozpoczynała się uroczysta Msza Święta w języku czeskim. Jeszcze przed jej
zakończeniem swoje podwoje otworzyła w Domu Polskim im. Żwirki i Wigury
„Odpustowa Kawiarenka”, w której od godz. 8.30 serwowano krzepiącą kawę i „kołocze”.
Ostatnim punktem „kościelnego” programu była suma odpustowa o godz. 10.00,
celebrowana w języku polskim przez ks. Mariusza Banaszczyka w intencji żywych i
zmarłych parafian oraz dobroczyńców.
Odpustowa strawa dla ducha nie ograniczała się wyłącznie do
sfery religijnej. Kościeleckie święto jak zwykle, tak i w tym roku połączone
było z częścią artystyczną. W Domu Polskim uczestnicy mieli okazję obejrzeć
wystawę obrazów olejnych Bronisława Liberdy (1937–2000) – malarza, grafika i
muzyka, wieloletniego kierownika artystycznego Teatru Lalek Bajka w Czeskim
Cieszynie. Uczestnikom przygrywała też Orkiestra Dęta „Sušanka” z Suchej
Górnej, umilając korzystanie z atrakcji i spożywanie tego, co służyło już
przede wszystkim ciału.
Pomimo bogatego zaplecza przygotowanego na okoliczność
uroczystości przez działaczy PZKO i religijnych obchodów ku czci św. Wawrzyńca,
które od kilkuset lat są pretekstem dla jej organizacji, gwoździem odpustowego
programu był po raz kolejny sam festyn. Samochodziki elektryczne, diabelski
młyn i kilka karuzel wokół, dla tych młodszych i tych nieco starszych. A także
bogata oferta gastronomiczna. Po obiedzie gofry, lody lub odpustowe przysmaki –
cukierki, pierniki i turecki miód, jakiego nie mogłoby zabraknąć. Tuż obok stoiska
z wyrobami rzemieślniczymi, zabawkami, pluszakami i dmuchanymi balonami, od
których najmłodsi nie mogli oderwać oczu.
Pomimo liczby atrakcji i zajmowanego przez nie areału,
liczba uczestników sprawiała, że długość kolejek nie malała, a Kościelec godzinami
pękał w szwach. Nad bezpieczeństwem zebranych czuwali strażacy, którym zaraz po
organizatorach należą się największe podziękowania. To dzięki nim cienia na
tę... co tu dużo mówić: po prostu dobrą imprezę, nie rzucił żaden nieszczęśliwy
wypadek.
Jakub Skałka