ZDANIEM DANUTY CHLUP: Trochę szkoda tych drzew... | 19.05.2025
Wycinanie starych drzew często budzi emocje. Zwłaszcza
wtedy, gdy chodzi o całe ich skupiska czy aleje. Ostatnio rozgorzała dyskusja o
tym, czy trzeba było się pozbyć drzew rosnących w Parku Zdrojowym w
Karwinie-Darkowie. Sporo ludzi darzy ten park sentymentem, tutejsi Polacy
kojarzą go z wieloma edycjami „Maja nad Olzą”. Zresztą nie tylko o sentyment tu
chodzi, a o historyczny charakter kompleksu sanatoryjnego.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s
Park w Darkowie po wycince. Fot. Fot. Lázně Darkov
Powodem wycinki drzew przed wejściem do Domu Zdrojowego jest
rewitalizacja parku (pisaliśmy o tym w piątkowym drukowanym „Głosie”).
Drzewa pamiętające stare czasy musiały ustąpić miejsca nowej koncepcji parku z
deptakiem, rabatkami kwiatowymi i fontanną. Rozumiem, że zmiany, także w
parkach czy ogrodach, są konieczne i że spółka będąca właścicielem sanatorium
tworzy nową przestrzeń z myślą o kuracjuszach. Jej rzecznik prasowy przekonuje,
że wycinka odbyła się zgodnie z przepisami i że poprzedziły ją skrupulatne
badania dendrologiczne. Specjaliści orzekli, że drzewa są chore i niestabilne.
Nie znam się na tym temacie, ale sądzę, że z drzewami jest
podobnie jak z ludźmi – niemal każdy stary człowiek ma jakieś schorzenia i
ograniczenia zdrowotne, co jednak nie oznacza, że jego życie zaraz musi się
skończyć. Niektóre z drzew – według informacji prasowej – trzeba było usunąć,
ponieważ mogły zagrażać ludziom. Ciekawe, że pojęcie „niektóre” oznacza w tym
wypadku wycinkę wszystkich drzew rosnących na przestrzeni przeznaczonej na
założenie nowego parku. Coś mi tu zgrzyta w tym uzasadnieniu…
Wierzę, że nowy park będzie atrakcyjny dla kuracjuszy i
innych spacerowiczów, a jednak trochę mi żal tych starych, rozłożystych drzew,
które pasowały do historycznej części darkowskiego uzdrowiska, mającej zupełnie
inny charakter niż nowszy Instytut Rehabilitacji w Karwinie-Granicach.