Małe lodowce szybciej reagują na zmiany klimatu | 03.10.2025
Na
świecie topnienie lodowców najbardziej widoczne jest w Europie, na stosunkowo
małych lodowcach górskich. Zanik ich masy wyniósł aż 38,7 proc. w ciągu 24 lat.
Dużo szybciej reagują one na zmiany klimatu i są dobrym wskaźnikiem tych zmian
– powiedział dr Bartłomiej Luks z Instytutu Geofizyki PAN.
Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Aletschgletscher w kantonie Valais w Szwajcarii, to największy lodowiec Alp. Jeszcze 50 lat temu jego powierzchnia wynosiła blisko 130 kilometrów kwadratowych. Dziś to mniej niż 25 km kw. Fot. TOMASZ WOLFF
Organizacja
Glacier Monitoring Switzerland (GLAMOS), monitorująca stan szwajcarskich
lodowców, poinformowała, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy lodowce w Szwajcarii
straciły 3 proc. masy. To czwarty co do wielkości spadek objętości ich lodu w
historii. Chociaż topnienie to nie było tak ekstremalne, jak w 2022 i 2023 r.,
kiedy lodowce straciły odpowiednio 5,9 i 4,4 proc. masy, tendencja jest
wyraźna.
Ostatnia
dekada była dla szwajcarskich lodowców najgorsza w historii – od 2015 r. skurczyły
się o jedną czwartą. Według GLAMOS, w latach 2016-2022 zniknęło około 100
lodowców w Szwajcarii, a większość z nich może zniknąć do końca stulecia.
Dr
Bartłomiej Luks z Instytutu Geofizyki PAN przypomniał, że tendencja związana z
topnieniem lodowców utrzymuje się na całym świecie. – Na świecie mamy prawie
200 tysięcy lodowców, ale tylko kilkaset z nich jest regularnie monitorowanych.
W magazynie „Nature” w tym roku ukazała się analiza z lat 2000-2023 dotycząca
zmian bilansu masy lodowców na świecie. Wynika z niej, że globalnie zniknęło
około 5,4 proc. ich masy w porównaniu z rokiem 2000 – podkreślił rozmówca PAP.
W Europie
zanik masy lodowców, głównie w Alpach i Pirenejach, wyniósł aż 38,7 proc. w
ciągu 24 lat. – W skali świata zmiany topnienia lodowców najbardziej widoczne
są w tej chwili rzeczywiście w Europie, na stosunkowo małych lodowcach
górskich. One dużo szybciej reagują na zmiany klimatu i są dobrym wskaźnikiem
pokazującym, jak klimat się zmienia – podkreślił.
Ze względu
na stosunkowo niewielkie rozmiary mają też dużo zanieczyszczeń, okruchów
skalnych, co zmienia ich albedo, czyli zdolność do odbijania promieniowania
słonecznego. Robią się coraz ciemniejsze, odbijają mniej światła i również w
związku z tym szybciej topnieją.
Topnienie
widać jednak też w Arktyce, m.in. na Spitsbergenie, gdzie badania prowadzą
także Polacy. – W związku z tym, że to jest wysoka Arktyka, to te zmiany nie są
aż tak gwałtowne, jednak widzimy je w skali całego archipelagu. Ten ubytek masy
jest na poziomie 5 proc., ale trzeba pamiętać, że sześćdziesiąt procent całego
Svalbardu jest pokryte lodowcami, więc tej wody wyprodukowanej z lodowców też
jest bardzo dużo – opisał rozmówca PAP.
Topnienie
olbrzymich mas lodowych, lądolodów Antarktydy czy Grenlandii, wiąże się przede
wszystkim z podnoszeniem poziomu mórz i oceanów. W przypadku topnienia
mniejszych, górskich lodowców – konsekwencje są jeszcze szersze. Topnienie może
mieć wpływ na nasze codzienne życie, produkcję elektryczności, turystykę, ale
również powodować różnego rodzaju zagrożenia związane z odrywającymi się
lodowcami, z osuwiskami, lawinami błotnymi. – Lodowce w
Alpach robią się coraz mniej stabilne. To jest związane z ich topnieniem, ale
również z tym, że zmienia się ich podłoże, destabilizuje się wieloletnia
zmarzlina na stokach górskich i dochodzi coraz częściej właśnie do
katastrofalnych osuwisk – zauważył dr Bartłomiej Luks.
Zwrócił
również uwagę, że w wielu miejscach na świecie zwykła egzystencja zależy od
zasobów wodnych pochodzących z kriosfery, czyli wody z topniejących lodowców,
wieloletniej zmarzliny oraz pokrywy śnieżnej.– Chodzi np.
o produkcję elektryczności w hydroelektrowniach na Grenlandii, w Norwegii i we
Włoszech. Chodzi również o dostępność wody pitnej, co jest niezwykle istotne
np. w Himalajach, gdzie ponad miliard ludzi jest zależnych od wody pochodzącej
właśnie ze zmieniającej się kriosfery, ze śniegu i z lodowców. Podobnie w
Ameryce Południowej i Europie korzystamy z zasobów wodnych zmagazynowanych
właśnie w kriosferze – wyjaśnił.
Od istnienia
lodowców zależy też istnienie wielu kurortów narciarskich w Alpach, dlatego
kwestie te są również niezwykle istotne dla turystyki zimowej i narciarstwa.
Aby
określić, jak w przyszłości będą się zmieniać zasoby wodne pochodzące z
lodowców, śniegu i wieloletniej zmarzliny, Instytut Geofizyki PAN rozpoczął w
lutym projekt LIQUIDICE, realizowany w ramach programu Horyzont Europa we
współpracy z partnerami z dziewiętnastu różnych instytucji. Projekt koncentruje
się na rozwiązywaniu globalnych wyzwań związanych ze zmianami klimatu i
dostępnością wody w regionach, gdzie zasoby wodne są bezpośrednio związane z
kriosferą.
Z kolei
eksperci z Uniwersytetu w Bristolu (W. Brytania) oraz Uniwersytetu w Innsbrucku
(Austria) przedstawili pierwsze globalne symulacje zmian lodowców do roku 2500,
w tzw. scenariuszu overshoot, gdy wzrost średniej temperatury na Ziemi
tymczasowo przekroczy limit 1,5 st. C, sięgając nawet 3 st. C, zanim ponownie
zmaleje. W takim przypadku lodowce utracą o 16 proc. więcej masy, w porównaniu
do ocieplenia o 1,5 st. C. przyjętego w Porozumieniu Paryskim. W takim
scenariuszu duże lodowce polarne potrzebowałyby wielu stuleci, a nawet
tysiącleci, aby mogły odzyskać swoją masę. W przypadku mniejszych lodowców,
takich jak te obecne w Alpach, Himalajach czy Andach, odbudowa nie nastąpi w
perspektywie najbliższych pokoleń, ale jest możliwa do roku 2500.