Jak obiecali, tak też zrobili. Kilkaset osób po obu stronach Olzy, symbolu zamkniętej na czas zarazy granicy, wzięło udział w proteście "Spacer przeciwko granicy". Większa liczba protestujących znalazła się po polskiej stronie podzielonych koronawirusem Cieszynów.
Protest od początku miał charakter spokojnego spaceru, na którym niemniej padały ostre hasła. Zamknięta granica pomiędzy Polską a Republiką Czeską od miesiąca komplikuje życie nie tylko mieszkańcom Czeskiego Cieszyna i Cieszyna, ale przede wszystkim pracownikom zatrudnionym w firmach działających w przygranicznej strefie. Obostrzenia w znacznie większym stopniu skomplikowały życie polskim pendlerom zatrudnionym po czeskiej stronie.
- Zamknięcie granicy to dla wielu rodzin prawdziwa tragedia. Tu wcale nie chodzi o kwestie związane z letnimi urlopami, wakacjami, ale o sprawy egzystencjalne - stwierdziła burmistrz Czeskiego Cieszyna, Gabriela Hřebačkowa. "Chcemy do pracy" - takie hasła powtarzały się dziś nad Olzą najczęściej.
Od ponad miesiąca polscy pracownicy transgraniczni nie mogą świadczyć pracy, albowiem w przypadku opuszczenia Polski, po powrocie musieliby poddać się przymusowej dwutygodniowej domowej kwarantannie.