sobota, 4 maja 2024
Imieniny: PL: Floriana, Michała, Moniki| CZ: Květoslav
Glos Live
/
Nahoru

Młodzi ludzie o ważnych sprawach | 05.06.2017

Ten tekst przeczytasz za 7 min. 60 s
Tegoroczni maturzyści z Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie, fot. Beata Schönwald

Tegoroczni maturzyści z obu stron Olzy przedstawili swój punkt widzenia na ich najbliższe otoczenie i podwórko, bardziej rozległy region, a na koniec cały świat. Tym razem nie musieli siedzieć z zasznurowanymi ustami i słuchać czyjegoś wykładu. To oni zabrali głos, a ja zamieniłam się w słuch.

 

Z Jakubem Stasiem i Katarzyną Stonawską spotykam się w Polskim Gimnazjum w Czeskim Cieszynie, w którym w tym roku zdawali matury. Mówię, że chciałabym porozmawiać o regionie i sprawach patriotyzmu lokalnego, na co oni wywracają oczami. Kiedy pytam, o co chodzi, Katarzyna odpowiada w następujący sposób: – Chodzi o to, że my jesteśmy bez przerwy nękani tym w szkole i już nie chce nam się wypowiadać na te tematy. Nie wiem, czy ten artykuł poruszy coś nowego, bo przynajmniej ja mam takie odczucie, że tutaj non stop mówi się o patriotyzmie lokalnym. Efekt tego jest taki, że unikamy tych patriotycznych tematów, bo mamy już tego dość.

 

Przyjmuję ten wstęp z pokorą i rozmawiamy dalej. Kontynuujemy wątek „zmęczenia tematyką patriotyczną”. Jakub stara się mi to wytłumaczyć. – Jestem dzieckiem z mieszanego narodowościowo małżeństwa i według mnie jest to całkowicie naturalne, że tak samo interesuje mnie kraj mojej mamy, jak i mojego taty. Presja wywierana na mieszkańcach Zaolzia, którzy mają polskie korzenie, że muszą być stuprocentowymi Polakami da odwrotny efekt, że w ogóle odwrócą się od tej polskości. Widzę to po swoich kolegach, bo oni już tak mają dość powtarzanych na Zaolziu fraz o pielęgnowaniu polskości lub byciu Polakami, że zaczynają poruszać się wyłącznie w czeskich kręgach, by mieć święty spokój. Sam bardzo nie lubię takiej nachalności, dlatego z jednej strony podkreślałbym lokalne tradycje, a z drugiej strony tą wielokulturowość Zaolzia – stwierdza tegoroczny maturzysta.

 

Podobne zdanie do Jakuba i Katarzyny ma Magdalena Guńka, także absolwentka Polskiego Gimnazjum. – Można by powiedzieć, że z powodu zmniejszającej się liczby Polaków na Zaolziu powinniśmy rozwijać tylko polskość. Uważam, że zbyt duży nacisk na polskość, który czasami jest większy niż w samej Polsce, prowadzi do alienacji. Moje odczucia są takie, że część tzw. miejscowych patriotów ma wrażenie, że będąc Polakiem, trzeba odseparować się od tego, co czeskie, a to dla wielu, zwłaszcza młodych ludzi mających dużo czeskich kolegów albo studiujących w Czechach jest niesmaczne i nie do przyjęcia – mówi mi maturzystka.

 

Region

 

Z czasem udaje mi się dotrzeć do maturzystów także po polskiej stronie. Rozmawiam z nimi o Cieszynie i Śląsku Cieszyńskim, pytam o plusy i minusy życia w tym miejscu. Dla wszystkich młodych osób, z którymi rozmawiałam, plusem są imprezy kulturalne w regionie. – Myślę, że w naszym regionie jest wystarczająco atrakcji. W samym Cieszynie jest organizowana duża liczba bardzo interesujących i zróżnicowanych imprez. Również we współpracy ze stroną czeską. Mamy między innymi: Kino na Granicy, Letnią Akademię Gier, Święto Trzech Braci, Święto Herbaty i wiele innych. Nie wspominam już o imprezach oferowanych przez sąsiednie miasta – wymienia Radosław Stoszek, maturzysta z Cieszyna.

 

Z liczby i charakteru wydarzeń w regionie zadowolona jest także Katarzyna Stonawska z Czeskiego Cieszyna: –  Na przykład takie Gorolski Święto w Jabłonkowie to jest świetna sprawa, wszyscy studenci z Gimpla tam chodzą, świetnie się bawią i kochają takie rzeczy. Jednak doceniam też, że w regionie jest tyle ciekawych imprez, które nie są zorientowane na folklor. Dobrze, że młodzież może angażować się w różne przedsięwzięcia i zewsząd otrzymujemy od starszej generacji wsparcie i motywacje. Ja na przykład jestem harcerką i uważam, że to jedna z najlepszych rzeczy, jaka została tu wymyślona – podkreśla maturzystka.

 

Aleksandra Kozyra zdająca maturę w Cieszynie narzeka jednak na brak miejsc, w których kwitłoby wieczorne towarzyskie. – Zdecydowanie brakuje miejsc, gdzie można by było spotkać się wieczorem ze znajomymi, chociażby na dyskusji przy piwie. W Cieszynie brakuje mi życia wieczorno-nocnego, centrum tętni życiem tylko parę dni w roku, w czasie czerwcowego Święta Trzech Braci – stwierdza Aleksandra.

 

Młodzi wymieniają też problemy, z którymi ich zdaniem zmaga się region Śląska Cieszyńskiego. Uczniowie z Cieszyna Jakub Walica i Patrycja Kempka wymieniają między innymi: za małe zaangażowanie ze strony samorządu w budzenie aktywności wśród mieszkańców; za słabe lub nieefektywne akcje promujące wydarzenia kulturalne; problemy związane z transportem publicznym. Natomiast Radosław Stoszek (maturzysta z Cieszyna) i Jakub Staś (maturzysta z Czeskiego Cieszyna, mieszkający w Hawierzowie-Błędowicach) wskazują na kłopoty ze znalezieniem pracy w regionie. – Już wiem, że będę miał problem ze znalezieniem tu pracy, szczególnie jeśli chodzi o pracę naukową lub w specyficznych branżach – mówi Radosław. – W Hawierzowie jest ogromny problem emigracji za pracą. Moja mama musi jeździć do pracy do Trzyńca, a tata do Ostrawy. Hawierzów potrzebuje jakiegoś zastrzyku w postaci wsparcia lokalnego przemysłu, na przykład przekształcenia starych terenów górniczych w nowoczesną strefę inwestycyjną. Jeśli mógłbym coś zmienić w tej miejscowości, to zdecydowanie przystosować ją bardziej dla młodych – podkreśla z kolei Jakub.

 

Świat

 

Każdą z rozmów z młodymi absolwentami szkół średnich kończę pytaniem, czy zostaną na Śląsku Cieszyńskim na całe życie. W większości przypadków otrzymałam odpowiedź przeczącą, uargumentowaną tym, że mają potrzebę wyrwania się z gniazda rodzinnego i jest tu dla nich za nudno, nie ma odpowiedniego dla nich szkolnictwa wyższego, a także brak pracy w niektórych zawodach. Należy więc pogodzić się z tym, że wyjadą, bo region, z którego się wywodzą, nie jest dla nich stuprocentowo dobry do dalszego życia. Natomiast pytanie brzmi, czy zakosztowawszy życia w tzw. wielkim świecie, wrócą na Śląsk Cieszyński?

 

Odpowiedzi wkraczających w dorosłość maturzystów na moje pytanie o patriotyzm lokalny dają jednak nadzieję, że idąc w świat, nie zapomną o korzeniach. Cieszyńska maturzystka Patrycja Kempka podkreśla: – Patriotyzm i patriotyzm lokalny, to dla mnie dwie, dość podobne sprawy, z tym, że patriotyzm odbieram jako coś na większą skalę. Jest to dla mnie uczucie przynależności do miejsca, z którego się pochodzi, mówienie dumnie i otwarcie o swoich korzeniach, jednocześnie akceptując i nie dyskryminując osób wywodzących się z innych miejsc i kultur. To po prostu takie uczucie ciepła i automatyczny uśmiech na twarzy, kiedy wracasz w swoje strony i wiesz, że jesteś w domu, że znasz tu każdy kąt. Jej rówieśnica z drugiej strony Olzy, Magdalena Guńka odpowiedziała z kolei w następujący sposób: – Rozróżniam dwa rodzaje patriotyzmu: aktywny i pasywny. Do aktywnych patriotów zaliczam osoby czynnie uczestniczące w życiu kulturalnym, udzielające się w organizacjach wspierających rozwój kulturalny, zachowanie tradycji lub angażujące się w polityce danego regionu. Za pasywnych patriotów uważam osoby, ze mną włącznie, które też lubią teren, na którym mieszkają, ale angażują się tylko w niewielkim stopniu lub wcale. Uważam również za ważne, stanowcze oddzielenie nacjonalizmu od patriotyzmu. Prawdziwy patriota nie potrzebuje wywyższać się nad innymi narodami, by być dobrym patriotą – zaznacza.

Małgorzata Bryl


Może Cię zainteresować.