Zwykły bieg to dla niektórych zbyt
małe wyzwanie. Dla osób żądnych mocnych wrażeń powstała idea biegu z
przeszkodami Spartan Race. Pierwszy taki wyścig odbył się na wzgórzach Vermont
w Stanach Zjednoczonych. Pomysł spodobał się tak bardzo, że obecnie imprezy
Spartan Race odbywają się w 15 krajach, na każdym z kontynentów.
W biegu Spartan Race może wziąć udział każdy chętny. Do wyboru są trzy długości torów: Sprint (5 kilometrów), Super (13 kilometrów) i Beast (20 kilometrów). Wszystkie są usłane niespodziankami – błotem, wodą i wymyślnymi przeszkodami terenowymi. Jak mówią uczestnicy biegu – takie warunki pozwalają odkryć w sobie prawdziwego Spartanina.
W tym roku w biegu w Krynicy Zdrój wystartowali także Stefan Nowak i Beata Szpyrc – absolwenci „Gimpla” w Czeskim Cieszynie, a obecnie studenci prawa na krakowskim Uniwersytecie Jagiellońskim. – W wyścigu Spartana wystartowałem już czwarty raz, a dla Beaty było to drugie podejście. Pierwszy raz biegliśmy na torze długości ponad 13 kilometrów – mówi Stefan. Nasi „spartanie” do wyścigu przygotowywali się kilka miesięcy.
– Przede wszystkim musieliśmy przyzwyczaić się do noszenia plecaka na wodę podczas biegania. Regularnie trenowaliśmy biegi, kondycję i pokonywanie przeszkód przede wszystkim w krakowskich parkach i oczywiście na Błoniach. Ćwiczyliśmy także siłę rąk, po to, aby jak najłatwiej pokonywać przeszkody podczas Spartan Race. Wyścig w Krynicy Zdroju odbywa się na stoku narciarskim, dlatego w naszym treningu nie mogliśmy pominąć gór. Wolny czas poświęcaliśmy na wielokilometrowe wędrówki po Beskidach, w naszych rodzinnych stronach – dzielą się szczegółami swoich przygotowań Stefan i Beata.
Bieg Spartan Race w Krynicy Zdroju uważany jest za jeden z najciekawszych, a zarazem najtrudniejszych w Europie Środkowej. Na dystansie ponad 13 kilometrów znajduje się ponad 25 przeszkód. Trzeba pokonać nie tylko wzniesienia i błoto, ale także czołgać się, podciągać na linie i przeskakiwać bariery. W tym roku w wyścigu wystartowało ponad 1500 osób z 16 krajów.
– Warunki były trudne, także ze względu na pogodę. Temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza, dlatego woda w plecakach okazała się dla nas zbawienna. Na trasie biegu znajdowały się trzy stacje z wodą, ale nie dalibyśmy rady ukończyć biegu, gdyby nie własne zasoby. Spartan Race charakteryzuje się swoją nieprzewidzialnością, a to znaczy, że jeżeli w opisie zdarzenia jest powiedziane, że trasa będzie miała 13+ km, to trzeba się przygotować na najgorsze. W tym roku trasa ostatecznie miała aż 16 kilometrów i 1120 metrów przewyższeń – opowiada Stefan.
Obojgu udało się szczęśliwie ukończyć wyścig: Stefan Nowak w czasie 3:08:31, a Beata Szpyrc 04:38:05. – Byliśmy naprawdę bardzo szczęśliwi, że dotarliśmy do mety. Skończyliśmy wyścig cali i zdrowi. Mieliśmy tylko nieliczne podrapania i skurcze nóg – dodaje Stefan.
Anna Herman