Śląsk Cieszyński zakończył we wtorek 1 marca okres karnawału tradycyjnym „Pogrzebem Basów”. W sali widowiskowej Cieszyńskiego Ośrodka Kultury do północy rozbrzmiewała góralska muzyka, a później basy zamilkły na czas Wielkiego Postu. Żałobny pochód z przykrytym czarną płachtą kontrabasem przemierzył cieszyński Rynek. – Hej, basy grały, ale już przestały – zawodzili żałobnicy.
Koniec karnawału na Śląsku Cieszyńskim od lat jest akcentowany w charakterystyczny sposób. Przed Środą Popielcową w Cieszynie odbywa się „Pogrzeb Basów”, niezwykłe muzyczne wydarzenie, które przyciąga miłośników kultury ludowej i muzykantów z obu stron Olzy.
Nie inaczej było i tym razem. We wtorek 1 marca po rocznej przerwie spowodowanej pandemią, wydarzenie zostało zorganizowane w sali widowiskowej Cieszyńskiego Ośrodka Kultury „Dom Narodowy”, gdzie rozbrzmiałygóralskie nuty kapel „Torka” z Cieszyna, „Wałasi” z Istebnej, „Nowina” z Jabłonkowa”, „Póki co” z Żywiecczyzny i „Muzyka Jakuba Klusia” z Podhala.
– Ten obrzęd „odgrzebał” Kazimierz Urbaś wraz z Alą Bańczyk. 31 lat temu postanowili, że warto na koniec karnawału pokazać tradycje, jakie były na Śląsku Cieszyńskim w okresie międzywojennym. Wtedy to ściąga się struny z instrumentów i aż do śmiergustów nie ma muzyki – wyjaśniała Teresa Kowalowska z Kapeli „Torka”, dzięki której wydarzenie jest kontynuowane (Kazimierz „Nędza” Urbaś zmarł w 2016 roku, a „Pogrzeb Basów” otrzymał jego imię).
W sali COK karnawał żegnano po góralsku i z przytupem – były kanapki ze śledziem, chleb ze smalcem i „coś dla zdrowotności”. Przede wszystkim jednak dominowała znakomita muzyka, śpiew i tańce. Wszystko ucichło o północy – po symbolicznym obrzędzie „Pogrzebu Basów”, kontrabas złożony na katafalku został przykryty czarną płachtą, a muzycy przeszli z nim przez cieszyński Rynek w żałobnym pochodzie zatrzymując się raz po raz, by na wezwanie farorza odśpiewać „Hej, basy grały, ale już przestały”.
Więcej w papierowym wydaniu „Głosu”.