Brak karpia na wigilijnym stole, strach przed czarownicami i zakaz suszenia prania w Sylwestra. O tym jak ewoluowały zwyczaje w czasie świąt Bożego Narodzenia na Śląsku Cieszyńskim opowiada cieszyński historyk i etnolog dr hab. Grzegorz Studnicki.
Podczas wykładu o zwyczajach na Śląsku Cieszyńskim, jaki wygłosiłeś na spotkaniu świątecznym Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Cieszynie, powiedziałeś, że Boże Narodzenie uznawane jest za najważniejszy moment obrzędowości dorocznej. Dlaczego i co to w praktyce dla nas oznacza?
Z pewnością w potocznym odbiorze Wigilia i Święta Bożego Narodzenia uznawane są za jeden z najważniejszych momentów w roku. Sprzyja temu świadomość zbliżającego się zarazem końca i początku jakiegoś etapu życia. Nie bez znaczenia jest również „otoczka” którą tworzą choinka, zawieszane na niej ozdoby, lampki, prezenty, śpiewane lub słuchane kolędy, zapachy przygotowywanych potraw itp. Na ów niezwykły nastrój ma również wpływ to, że dosyć szybko robi się ciemno, a mrok rozświetlają – szczególnie współcześnie – kolorowe iluminacje zdobiące ulice miast czy stawiane na rynku lub ważniejszych placach ogromne choinek. Z perspektywy religijnej, kościelnej świętem ważniejszym jest Wielkanoc związana z ukrzyżowaniem i zmartwychwstaniem Chrystusa. Warto podkreślić, że ze świętami rozumianymi w kategoriach momentu przejścia – liminalnym – wiązały się i wiążą pewne wierzenia, praktyki czy czynności noszące znamiona myślenia o charakterze magiczno-religijnym.
Według tych wierzeń dzień wigilijny rzutuje na cały nadchodzący rok. Co jest tego dnia zwyczajowo dobrą a co złą wróżbą?
W tym wyjątkowym momencie ludzie zwykle próbowali lub próbują poznać swoją przeszłość oraz zapewnić sobie pomyślność. O tym informować mogły pewne znaki na niebie i ziemi. Dobrym znakiem było, gdy w Wigilię niebo było gwiaździste – przepowiadało to, że kury będą znosić sporo jaj lub, że krowy dadzą dużo mleka. Ważne było, by wszyscy biesiadnicy skosztowali każdej z potraw na wigilijnym stole – to gwarantowało dostatek i sytość w nadchodzącym roku. Dawniej w domach na Śląsku Cieszyńskim umieszczano snopki żyta lub pszenicy, miały one zapewnić między innymi dostatek i obfitość plonów w kolejnym roku. Jak wspominałem w trakcie wykładu, złą wróżbą było odejście od wigilijnego stołu, które mogło symbolizować odejście kogoś z grona rodzinnego – dlatego według zwyczaju nie wstawano od stołu między modlitwą rozpoczynającą i kończącą ową wyjątkową wieczerzę. Przy wigilijnym stole wróżono również z orzechów – jeśli był pusty, odbierano to jako zły znak dla tego, kto go rozłupał.
Jakie jeszcze nakazy i zakazy znalazły się w obrzędowości świątecznej i przedświątecznej na Śląsku Cieszyńskim?
Zakazy i nakazy dotyczą nie tylko Wigilii i Bożego Narodzenia. Dotyczyły również pewnych dni poprzedzających ten wyjątkowy czas. Przykładano ludzie powiadali, że 13 grudnia szczególną aktywność przejawiają czarownice, które mogą „złym wzrokiem” odebrać mleko krowie czy jaja kurze. Między innymi dlatego wystrzegano się pożyczania przedmiotów innym osobom, bo to mogło ściągnąć nieszczęście na pożyczającego. Kolejny dzień to 21 grudnia, czyli św. Tomasza, najkrótszy dzień i najdłuższa noc w roku – w tym dniu zabraniano opuszczania przestrzeni domowej i udawania się przykładowo do lasu, ponieważ może spotkać człowieka nieszczęście. W samą Wigilię starano się wstać z łóżka i być pracowitym, to miało zagwarantować, że w nadchodzącym roku „nie zalegniemy niemocni” w łóżku, nie będziemy leniwi. Należało w tym dniu wyrównać wszystkie długi, by nie narosły w przyszłym roku. Również 25 grudnia był dniem, który należało spędzić z rodziną w domu. Dopiero 26 grudnia – na Szczepana – można było odwiedzić krewnych. W tym dniu zaczynali odwiedzać domy młodzi chłopcy niosący dar słowa w postaci składanych życzeń. Z kolei dzień 28 grudnia – święto Młodzianków, nawiązujące do biblijnego mordu dzieci, jaki zalecił Herod – uważano za nieszczęśliwy. W tym dniu zabraniano najmłodszym opuszczać domu. Zalecano, żeby zapamiętać w jakim dniu tygodnia wypadło to święto, żeby w nadchodzącym roku w tym dniu nie rozpoczynać ważnych prac lub innych przedsięwzięć. Pilnowano, żeby z 31 grudnia na 1 stycznia nie mieć w domu lub na strychu rozwieszonego prania, bo zapowiadało to nieszczęście.