Biblioteka w Trzyńcu | 12.08.2023
Trzyniecka biblioteka (jej oficjalna nazwa to Knihovna Třinec)
ma siedzibę w nowoczesnym, wyremontowanym kilka lat temu budynku przy ul.
Lidickiej. Oprócz tego posiada pięć filii w poszczególnych dzielnicach miasta.
Wykonuje także zadania biblioteki regionalnej.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Irena Gluza jest odpowiedzialna m.in. za zakup i katalogizację polskich książek. Fot. DANUTA CHLUP
W centrali i
jej oddziałach znajduje się księgozbiór liczący ok. 70 tys. woluminów. Polskich
książek jest 7,5 tys. Za ich zakup i katalogizację odpowiada Irena Gluza.
– Mamy wydzieloną
część z polskimi książkami zarówno na piętrze, gdzie jest oddział dla
dorosłych, jak i na parterze, w oddziale dla dzieci – wyjaśnia bibliotekarka.
Przekonuje, że najczęściej polskie książki pożyczają młodsze dzieci. Przychodzą
zarówno na własną rękę, jak i ze szkołą. Lekcje biblioteczne są jednak prowadzone
wyłącznie po czesku, biblioteka nie ma pracownika, który prowadziłby polskie zajęcia.
Trzyniecka placówka
kupuje ok. 300 polskich książek w skali roku. – Kupuję
książki do biblioteki centralnej i do naszych filii. Polskie książki są w Tyrze,
Oldrzychowicach, Starym Trzyńcu, Sośnie i Nieborach. Filie mają mniej czytelników,
dlatego dostarczam im nowości przede wszystkim w formie wędrownego księgozbioru,
który zmienia się co pół roku. Korzystają z niego zresztą nie tylko nasze filie,
ale także biblioteki gminne w okolicy, od Mostów koło Jabłonkowa aż po Ropicę i
Gnojnik – dodaje pani Irena.
Przekonuje,
że ludzie nie są zainteresowani starszymi książkami, pytają głównie o nowości.
– Postanowiłam
nie kupować tłumaczeń, tylko książki polskich autorów, aby mieć ich jak
najwięcej. Wychodzę z założenia, że tłumaczenia z obcych języków czytelnicy
mogą przeczytać po czesku. Większość czytelników stanowią panie, a te lubią
głównie literaturę obyczajową, bardzo popularne są różne cykle, sagi – precyzuje
bibliotekarka.
Dostępna
jest również polska prasa regionalna – „Głos” i „Zwrot”.
Cały tekst
ukaże się we wtorkowym drukowanym „Głosie”. Już teraz zachęcamy do jego
lektury.