Na »Dziady« do kościoła. Recenzja spektaklu Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego | 14.11.2024
„Świeco niedobra! właśnie pora była
zgasnąć!” – wybrzmiało w niedzielny wieczór pod sklepieniem kościoła pw. św.
Marii Magdaleny w Stonawie. Tymi słowami 10 listopada o godzinie o 18.00 rozpoczął
się niecodzienny spektakl w interpretacji aktorów Sceny Polskiej Teatru
Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie. Z inicjatywy reżysera sztuki, Bogdana Kokotka, a także dzięki uprzejmości miejscowego
proboszcza, Rolanda Manowskiego-Słomki, Mickiewiczowskie „Dziady” po raz
kolejny mogły zachwycić szerokie grono odbiorców.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Ławy stonawskiego kościoła wypełniły się po brzegi. Fot. Barbara Skałka
Mogły zachwycić, ale i zaskoczyć – akt
pierwszy, rozpoczynający się bardzo wiarygodną inscenizacją obrzędu pogańskiego
święta dziadów, odegrany w przestrzeni chrześcijańskiego kościoła niektórym
mógł wydać się odważnym zabiegiem. Szczęśliwie nad całym przedsięwzięciem od
początku do końca czuwał pasterz stonawskiej parafii, który zręcznym słowem
poprzedził wystąpienie aktorów. Jak można było usłyszeć z ust kapłana, wybór
daty wystawienia dramatu Mickiewicza nie był przypadkowy; z jednej strony
początek listopada nierozerwalnie związany jest ze wspominaniem zmarłych, z
drugiej sztuka została wystawiona w wigilię Narodowego Święta Niepodległości.
Ciężko wszakże o bardziej patriotyczne dzieło od „Dziadów” Mickiewicza; niedzielne
spotkanie stało się zatem ukłonem w stronę polskiej kultury i wyrazem szacunku
wobec ojczyzny. Proboszcz Manowski-Słomka zaprosił zgromadzonych do kontemplacji
utworu, powtarzając za wieszczem: ,,Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nie może
być w niebie”.
Choć pozornie tę samą realizację
utworu po wielokroć można było zobaczyć na deskach cieszyńskiego teatru, przeniesienie
jej w mury neogotyckiej świątyni wprowadziło ją w zupełnie nowy wymiar. Bogato
zdobione wnętrza i rozległa przestrzeń doskonale rezonowały z podniosłością
odgrywanych scen; idealna akustyka dwudziestowiecznego kościoła podkreślała
wypowiadane kwestie i potęgowała doniosłość muzyki dopełniającej całe widowisko.
Intensywność doznań zapewniła również swoista gradacja rosnąca, widoczna na
wielu płaszczyznach; szept stopniowo zamieniający się w krzyk, scena
zapełniająca się od jednego aktora do wielu, aż w końcu delikatny blask świecy
przechodzący w światło reflektorów. Kontrasty, na których zbudowana była
interpretacja dzieła: jasność-ciemność, szept-krzyk, góra-dół, jęki więźniów i
szczęk pełnych kieliszków, doskonale oddawały metafizyczny wymiar dramatu i
podkreślały wszechobecny w nim dualizm.
Tego wszystkiego nie dałoby się oczywiście
osiągnąć, gdyby nie wprawieni aktorzy. Cieszyńska trupa, na czele z Marcinem
Kaletą – Gustawem/Konradem – doskonale odnalazła się w przestrzeni odmiennej od
tej, którą zna na co dzień. Wnętrze stonawskiego kościoła, na czas widowiska przeistoczone
w mroczną scenerię Mickiewiczowskiego dramatu, umożliwiło swobodne
przemieszczanie się pomiędzy ławkami i odbiorcami; przemykający obok widzów
aktorzy nawet na chwilę nie pozwolili im spuścić oka i ucha z dziejącej się akcji.
Kamil Mularz oraz Iwona Bajger, wcielający się w dzieci-upiory, mieli ponadto
możliwość zahipnotyzowania oglądających z balkonu kościelnego chóru. Widzowie
mogli zatem nie tylko odbierać rozgrywającą się przed nimi sztukę, ale także
czynnie w niej uczestniczyć.
Zebranych było wielu – ławy stonawskiego kościoła wypełniły się po
brzegi. Choć na zewnątrz panował przejmujący chłód, a środek świątyni nie zapraszał
gorącem, atmosfera dramatu nie pozwoliła nikomu zmarznąć. Na prawie dwie
godziny publiczność zanurzyła się w bogatym świecie słowiańskiego folkloru,
bohaterskiego patriotyzmu, ale także – choć może nieco paradoksalnie – mogła podjąć
refleksję nad istotą życia wiecznego. Aktorzy zebrali owacje na stojąco, a oklaski
rozbrzmiewały jeszcze długo po tym, jak scena opustoszała. Sukces wystąpienia może
być zatem gwarancją, że choć na razie Teatr Cieszyński w Czeskim Cieszynie
nie może przyjąć pod swój dach publiczności, ona doskonale wie, gdzie znaleźć jego
ansambl.
Barbara Skałka