Zegarek, jaki miał pradziadek mojej żony, był podobno bardzo ładny. Właściwie to nikt nie wie, jak wyglądał, jakiej był firmy, czy był cenny, ale wiadomo, że pradziadek był dumny z jego posiadania. W 1945 r. do jego domu w Kończycach Wielkich weszli radzieccy żołnierze. Chałupa uboga, ludzie biedni, to i nie było co zabrać. „Która godzina?” – spytał nagle jeden z ruskich. Pradziadek wyciągnął z kieszeni zegarek, by odpowiedzieć, a wtedy żołnierze wyrwali mu go z ręki i niezbyt zadowoleni z takiego łupu poszli dalej.
Czytaj więcej »»