piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Największą świętością pohoda. Recenzja czeskiego serialu "Osada" | 22.10.2021

Zanim uda mi się obejrzeć na spokojnie najnowsze przygody Jamesa Bonda, oczywiście w kinie, zapraszam przed szklane ekrany. Czeska Telewizja ma w jesiennej ramówce prawdziwe lekarstwo na chandrę, którym można na nowo zdefiniować spokój. 

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 60 s
Fot. mat. pras. CT

 

Czy pamiętacie serial „Chalupáří”? W zasadzie to zbędne pytanie, bo Telewizja Czeska katuje nas na okrągło powtórkami tego socrealistycznego serialu z lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Reżyser František Filip postawił w nim na idylliczne pejzaże typowej czeskiej wioski, poruszając się przy okazji raz zgrabniej, a raz gorzej pomiędzy polityczną poprawnością ówczesnych czasów, a rzeczywistością (z przewagą podlizywania się czechosłowackiej władzy, bo inaczej zresztą być nie mogło). W 2021 roku Telewizja Czeska publicznej misji na całe szczęście podlizuje się już wyłącznie widzom, celując w tzw. złoty środek. Właśnie do tej grupy odbiorców skierowany jest nowy serial „Osada”, sygnowany Petrem Kolečko, autorem kultowych już produkcji „Okresní přebor” („Okręgówka”) i „Most”. 

W serialu „Okresní přebor” zabłysnął w satyrycznym ujęciu amatorski futbol, w „Moście” Kolečko poruszył tematy związane z ksenofobią i małomiasteczkowością, zaś w ostatnim swoim scenariuszu wziął na warsztat fenomen czeskich i morawskich „chaciarzy” spędzających weekendy w swoich hacjendach. W przypadku „Osady” chodzi o klimatyczną osadę w okolicach Berouna wybudowaną bezpośrednio na potrzeby serialu. Czeska „pohoda” (polski „luz”) wyczuwalna jest tu na każdym kroku. To zarazem atut i częściowo również przekleństwo nowego serialu Petra Kolečko. Ale po kolei. 

Po obejrzeniu sześciu wyemitowanych do tej pory odcinków „Osady” tak sobie myślę, gdzie ulotniła się odwaga podejmowania trudnych tematów z „Mostu”. I zastanawiam się zarazem, czy faktycznie „Osada” zasługuje na tak brutalne potraktowanie ze strony Mirki Spáčilowej, jednej z ostatnich dziennikarek „starej szkoły”, które pozostały na pokładzie „Mladej fronty Dnes” po przejęciu pisma przez Andreja Babiša. Uważam, że Petr Kolečko oraz reżyserzy Radek Bajgar z Janem Bártkiem nie mają się mimo wszystko czego wstydzić. Na początku trochę irytowało mnie powielanie stereotypów (tania polska kosmetyka, pracownik IT sprawdzający wszystko w kanale YouTube), ale po drugim odcinku, w którym bohaterzy naprawiają studnię z pasją Leonardo da Vinciego porzuciłem negatywizm, przyjmując reguły gry twórców „Osady”. A są bardzo proste. 

 


Każdy odcinek jest bowiem odskocznią ze znerwicowanego świata do krainy celowo skonstruowanych uprzedzeń, wspomnianych już stereotypów, które na tle kojącej przyrody z  wroga zamieniają się w niewiele warte błahostki. Wnikliwy widz wydziobie z naprawdę śmiesznych dialogów nawet szczyptę politycznego humoru, ale dozowanego znacznie oszczędniej i łagodniej, niż w genialnym serialu „Most”. Natomiast wspólnym mianownikiem wszystkich produkcji Petra Kolečko jest aktorskie mistrzostwo. Odkryciem „Mostu” był do tej pory amatorski aktor romskiego pochodzenia Zdeněk Godla, w „Osadzie" bryluje znakomity Radek Holub. 53-letni aktor w tym serialu czuje się jak ryba w wodzie, napędzając każdy z odcinków z mocą zdetronizowanego wodza osady „Záhoří” i charyzmą Szwejka. Tak, Radek Holub właśnie kultowego Szwejka z pióra Jaroslava Haška mógłby zagrać od razu, pretendując na bank do Oscara. Niewykluczone zresztą, że ta wizja niebawem się ziści, chęć nakręcenia nowej wersji Szwejka wyraził ostatnio m.in. reżyser Václav Marhoul, twórca  „Malowanego ptaka”. Powróćmy jednak z posępnych obszarów Jerzego Kosińskiego do wyluzowanej atmosfery „Osady”. 

Każda drewniana hacjenda stojąca nad brzegiem stawu to inna historia rodzinna, inny pretekst do naszkicowania typowych czeskich cech narodowych. Jest też przezabawna postać policjanta (w tej roli świetny Stanislav Majer), który śledztwo w sprawie skradzionych rzeczy z chatek traktuje jako okazję do wyrafinowanego podrywania miejscowych kobiet. Wiadomo od razu, że niczego w kwestii kradzieży nie rozwiąże, bo jak przyznał w trakcie słynnego uszczelniania studni w drugim odcinku, w życiu prywatnym jest romantykiem, ale w pracy realistą i „w policji chodzi o to, żeby społeczeństwo miało wrażenie, że śledztwo trwa, ale wynik jest już mniej istotny”. 

Przed nami jeszcze siedem premierowych odcinków „Osady”, w których może się zdarzyć cokolwiek. Petr Kolečko w tej materii jest nieprzewidywalny. Ten serial nie przebije raczej poziomem i popularnością „Mostu”, ani też „Okręgówki” (Okresní přebor”), twórcom udało się jednak na nowo zdefiniować spokój. Powstał nowy gatunek: serial na dobre samopoczucie. Bo „pohoda” to przecież czeska religia. 
 
Serial dostępny jest na portalu VOD Telewizji Czeskiej - tutaj.  




Może Cię zainteresować.