12 maja 1935. Umiera Józef Piłsudski, co w kraju i na świecie spotyka się z gestami wyjątkowego hołdu. Zarazem narasta w Polsce sanacyjny bezwład.
Odejście Marszałka Piłsudskiego wywołuje liczne i mocne głosy podziwu dla jego życiowej drogi. Rodzi się jednocześnie nadzieja, że bez jego dyktatorskich rządów możliwa będzie naprawa stosunków wewnętrznych, w tym polityki wobec mniejszości narodowych, głównie ukraińskiej. Sanacja jednak przekreśla te szanse, stawiając na kontynuację władzy autorytarnej – teraz już bez dyktatora, który miałby szeroki, społeczny autorytet czy rangę międzynarodową.
Nowa ordynacja wyborcza do pomniejszonych Sejmu i Senatu ma odebrać obu Izbom podstawowe cechy Parlamentu – piłsudczycy starają się całkowicie obezwładnić opozycję. Partykularyzm jednej partii, przy jej gwałtownej propagandzie służebności państwu, wystawia je na wielkie ryzyko geopolityczne. Kraj, zawłaszczany przez pułkowników u władzy, zaczyna tracić charakter.
Felicjan Sławoj Składkowski, wiceminister spraw wojskowych, współpracownik Marszałka
W niedzielę, o godzinie szóstej po południu, otrzymałem telefon od generała Stanisława Roupperta z Belwederu: „Jest źle, tętno słabe, bardzo przyspieszone”. Ulice, którymi jechałem do Belwederu, były ożywione, jak zwykle w niedzielne popołudnie. Gwałtowne zmiany życia Polski, które odbywały się w tej chwili, nie wydostały się jeszcze z sypialni Pierwszego Marszałka. (...)
Na łożu leży Komendant z zamkniętymi oczami, ciężko oddychając. Pani Marszałkowa z córkami klęczy przy łóżku, trzymając za rękę umierającego Męża. (...) Mijają długie chwile, samotnego, świszczącego oddechu Komendanta i modłów księdza, udzielającego ostatniego namaszczenia. Wszystko nagle zatrzymuje się.
Warszawa, 12 maja 1935
Felicjan Sławoj Składkowski, „Strzępy meldunków”, Warszawa 1988
Witold Gombrowicz, pisarz
Skłamałbym twierdząc, że śmierć Marszałka nie wstrząsnęła mną głęboko – umierał z nim pewien okres naszego bytowania, kraj pozbawiony jego twardej ręki wkraczał w Nieznane, najeżone groźbami.
Warszawa 12 maja 1935
Witold Gombrowicz, „Wspomnienia polskie. Wędrówki po Argentynie”, Warszawa 1990
Stanisław Cat-Mackiewicz, publicysta
Wiadomość w ciągu dwu godzin obiegła całą Polskę. Już przed godziną dziesiątą wiedzieli o tym wszyscy w miastach i miasteczkach polskich; w kawiarniach orkiestry przestawały grać, muzykanci porzucali instrumenty, na chodnikach gromadziły się niespokojne grupy ludzi. Uczucie zdenerwowania ogarnęło cały kraj (...) – nastrój grozy i obawy, co będzie z Polską. (…)
Na naradzie nocnej po śmierci Marszałka, Walery Sławek jako premier wysunął Edwarda Śmigłego-Rydza na Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Część pułkowników wolałaby [Kazimierza] Sosnkowskiego, ale Sławek opowiedział się za Rydzem.
Warszawa, 13 maja 1935
Stanisław Cat-Mackiewicz, „Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939”, Kraków 2012
Z artykułu w „Słowie Pomorskim”
Wczoraj około godziny 11.00 zebrały się na narady grupy konstytucyjne BBWR. Chodziło o dalszą debatę nad ordynacją wyborczą [nieuregulowaną w Konstytucji kwietniowej]. Obrady zagaił krótkim przemówieniem wicemarszałek poseł (Stanisław) Car. W krótkich słowach złożył hołd pamięci Marszałka, (…) zwrócił się do członków z apelem w imieniu premiera Sławka, ażeby mimo ciosu prowadzić nadal narady tak dalece, ażeby dotrzymać zapowiedzianych terminów. (...)
Po zgonie Marszałka Piłsudskiego zawrzało za kulisami wszystkich niemal organizacji politycznych. Posiedzenia odbywają się bezustannie. Do stolicy przybyli najwybitniejsi politycy wszystkich stronnictw.
Toruń, 16 maja 1935
„Słowo Pomorskie” nr 113/1935
Bernard Singer (publicysta) w artykule w „Naszym Przeglądzie”
W dzień defilady pogrzebowej (…) oczy skierowały się w stronę Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych Rydza-Śmigłego i w stronę stojącego obok niego generała Sosnkowskiego oraz szeregu rządowego z premierem na czele. (…) Póki trwała i snuła się legenda, obracali się oni wszyscy w stronę wodza jako podkomendni. Dziś mają rządzić bezpośrednio za pomocą paragrafów nowej Konstytucji, która formalnie daje im moc władzy. (…)
Kończy się mityczna tajemniczość ukryta w Belwederze. Zaczyna się – w okresie kryzysu gospodarczego, nierozwiązanych zagadnień społecznych i narodowościowych – poruszanie się mężów stanu w ramach nowej Konstytucji, zaostrzone ścieraniem się poglądów. Żaden czynnik równy legendzie nie będzie mógł przerywać sporu jednym słowem. Zaczynają się dni próby.
Warszawa, 21 maja 1935